środa, 1 stycznia 2014

Podsumowanie, czyli co mi się udało w 2013:)


popularne przepisy




Nigdy takich podsumowań nie robiłam, a że spodobały mi się jak czytałam na innych blogach, to i ja  tym razem podsumuję to, co fajnego (bo niefajnym nie będę się dołować przecież;) wydarzyło się w tym roku u mnie.

Blog kulinarny, więc zacznę od przepisów.
Najbardziej popularnym przepisem na blogu (odkąd się pojawił, czyli 2 lata temu) jest nieodmiennie przepis na golonkę, a drugim  przepis na domową chałwę.
Chyba już ich nic nie zdetronizuje;)


A tutaj przepisy tegoroczne, które wzbudziły największe zainteresowanie:
 1. styczeń        ciasto bananowe bez masła i cukru
 2. luty             zdrowe i ekstremalnie czekoladowe ciasteczka
 3. marzec         genialna orzechowo-owsiana szarlotka
 5. maj             zielone koktajle
 6. czerwiec       curry z kaszą jaglaną i soczewicą
 7. lipiec            jaglane pankaces z malinami
12. grudzień      schab suszony z pończochy


Na 12 przepisów tylko 2 są wytrawne, reszta to słodycze, co potwierdza moje obserwacje, że na blogach największym powodzeniem cieszą się słodkości, ehhh.



A co poza zajmowaniem się  blogiem robiłam jeszcze w tym roku?
Na pewno moim osiągnięciem było stworzenie i wypuszczenie w świat e-booka o kaszy jaglanej, którego jestem współautorką.
To było fajne doświadczenie i dało mi dużo frajdy. Podobnie jak związane  z tym warsztaty jaglane w Warszawie, które współprowadziłam.
Ponadto pierwsze w życiu gotowanie w plenerze i udział w kilku warsztatach kulinarnych

To kulinarnie, a poza kulinarnie, bo w końcu nie tylko kuchnią się zajmuję i nie tylko kuchnia mnie interesuje, to moim dużym sukcesem tegorocznym jest to, że od wiosny, czyli dobrze ponad 1/2 roku udaje mi się (i to bez zmuszania się, a wręcz przeciwnie)  ćwiczyć 3 razy w tygodniu w klubie fitness.
Nigdy do tej pory nie udawało mi się uczęszczać na jakieś sportowe zajęcia tak długo i tak intensywnie, bo zwykle po miesiącu bądź dwóch nudziły mi się. 
Tym razem znalazłam, a raczej dowiedziałam się, że kluby fitness tak funkcjonują (bo nie miałam pojęcia, że tam tak jest, kluby kojarzyły mi się jedynie z siłownią), że mogę korzystać nie z jednego rodzaju zajęć (jak to robiłam do tej pory w poprzednich miejscach, gdzie wybierałam zajęcie i raz  w tygodniu chodziłam), ale z wielu w ramach jednej (niewygórowanej) opłaty. 
I korzystam z tego: raz idę na pilates, innym razem na streching, kiedyś zafascynowała mnie zumba, po kilku zajęciach przerzuciłam się na siłownię, tam wytrwałam dość krótko (nuuudne!) i zakochałam się w fitballu! Do tego stopnia, że kupiłam sobie taką piłkę do domu i co prawda (na razie) się na niej tylko przetaczam po domu, ale co tam, grunt, że jest pod ręką;) 
Poza tym trochę bieżni, orbitreków (bardzo lubię!), drabina, która daje kondycję potrzebną do wyjścia na Kilimandżaro albo inną wybraną górę (ale się nie wybieram raczej), skakanka - słowem: same przyjemności i super energia na cały dzień, bo na zajęcia chodzę zawsze rano. 
Bardzo mnie to cieszy, a najbardziej to, że tak mnie to wciągnęło, że nawet jak wyskoczy mi przerwa (ostatnio ponad 2 tygodnie z przyczyn technicznych), to wracam bez żadnych wątpliwości i ćwiczę dalej.

Udało mi się też w końcu w tym roku  (bo w poprzednich latach tylko na przymiarkach się kończyło) wziąć czynny udział w Letnim Tanim Kinobraniu, czyli intensywnym wakacyjnym przeglądzie kinowym.
Przez 2 miesiące zobaczyłam kilkanaście starannie wybranych filmów za niewielką cenę. To była frajda dopiero!

Przeczytałam też masę książek (ale to jak zwykle, więc niespecjalny tegoroczny wyczyn), z których już niewiele pamiętam, więc pozostaję  z pytaniem: po co ja je czytam w takim razie (i w dodatku nałogowo kupuję ciągle nowe)...?

Aha! Byłabym zapomniała! Pozbyłam się stosów gazet - przede wszystkim roczników Zwierciadła, Twojego Stylu, Sensu i kilku innych z ostatnich lat, które namiętnie kupowałam, przerzucałam, przeczytałam kilka artykułów, po czym odkładałam "na potem", które to "potem" liczyło się w latach...
A teraz ich nawet nie czytałam, po prostu oddałam na makulaturę - nie do wiary, bo takie czystki zawsze kończyły się wielodniowym sortowaniem, przeglądaniem, wyrywaniem kartek z ciekawymi artykułami i przepisami (których nigdy potem nie robiłam ani nie czytałam), a co powodowało, że stosy gazet mało się zmniejszały. 
Tym razem się udało - jestem (prawie) na bieżąco z prasą tym bardziej, że wprowadziłam dyscyplinę i prasy stosami już nie znoszę do domu.

Fajnie sobie teraz to wszystko przypomnieć, choć to może żadne wielkie osiągnięcia (szczególnie to z gazetami), ale takich najczęściej właśnie nie doceniamy i skupiamy się na tym, że nie udało nam się zrealizować marzeń o podróży dookoła świata na przykład. 
Doceniajmy małe, bo z nich w dużej mierze składa się nasze życie:)

Wchodząc w Nowy Rok nie robię szczegółowych planów, mam jedynie zarys tego w jakim kierunku chciałabym iść i pozostawiam dużo miejsca na improwizację i życie chwilą, czego i Wam  życzę:)




"Komputery są doskonałe do trwonienia czasu, który bez nich o wiele trudniej by było zmarnować"
Clifford Stoll



18 komentarzy:

  1. Fajny rok :) Sówko, życzę Ci, żeby nowy był jeszcze lepszy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie dopiero przy tym podsumowaniu zobaczyłam, że był całkiem niezły;)
      Dzięki, Tobie też i może uda się nam spotkać, kto wie...:)

      Usuń
  2. Szczesliwego Nowego Roku! A to osiagniecie z prasa nie jest wcale takie male! JAk juz sie nowy zwyczaj utrwali, to zobaczysz, ze zechcesz takze zapanowac nad ksiazkami… Wiem jak to jest, bo z prasa uporalam sie juz kilka lat temu, a z ksiazkami moje zmagania trwaja do tej pory :))

    Zdowia i radosci raz jeszcze!
    Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Niko, odwzajemniam życzenia:)
      A co do tych książek, to jakbyś trafiła, bo zaczęłam właśnie ostrą książkową selekcję i wyniosłam już spore pakunki do biblioteki (pani bibliotekarka się ucieszyła) z książkami, które od lat wielu u mnie były na półkach, ale dopiero teraz dojrzałam do stwierdzenia (albo zaczęłam myśleć logicznie i pragmatycznie;), że przecież jak będę je sobie chciała przeczytać, to je wypożyczę, a skoro do tej pory (20 czy 30 lat) przeczytałam je tylko raz, to mało prawdopodobne, że nabiorę ochoty na znów;)
      Niech inni korzystają, a u mnie się przestrzeń wolna zrobi. Dzisiaj jeszcze dalsze prace nad selekcją i oczyszczaniem półek książkowych mam zamiar prowadzić:)
      Z tym, że nowe kupuję i raczej nie mam złudzeń, że to zmienię. Najczęściej jednak takie, do których wracam, bo takich książek też mam sporo.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Pomyślności w Nowym Roku!
    Bardzo ciekawe podsumowanie:) Gratuluję e-booka i udziałów w warsztatach:).
    Prezentujesz ciekawe potrawy w zdrowszej wersji, dlatego cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga :). Znajduje się tu wiele potraw w moim guście:). Sama często wymyślam coś w zdrowszym stylu, choć mój mąż woli jednak "tradycyjne jedzenie";).

    A wiesz, że z gazetami mam tak samo? Parę miesięcy temu przejrzałam stos TS (wyrwałam kilkanaście ciekawych stron) i przekazałam dalej do czytania mamie i siostrze :). Książki planuję powydawać chętnym w rodzinie, a resztę na Allegro chyba, w każdym razie w planach mam w tym roku generalne porządki z książkami ;)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w domu też nie jest tak, że wszyscy się rzucają na moje wynalazki;) No cóż, taka dola pioniera, haha, ale widzę postęp, więc jest nadzieja:)
      Z tymi gazetami to wygląda na to, że chyba do większości należę, a myślałam, że tylko ja tak mam;)
      Ja też bieżące gazety rozdaję, ale miałam takie (wstyd się przyznać) sprzed 10 lat i raczej nikt ich już nie chciał czytać:D
      Też myślałam o Allegro, ale jak zobaczyłam jak tam schodzą książki, to mi się odechciało - sporo zachodu, a i tak większości się nie sprzeda, albo za grosze, więc wolałam oddać do biblioteki. Ale jak się ma jakieś wyjątkowe pozycje, to może warto przez Allegro próbować sprzedać.
      Pozdrawiam i dobrego Roku życzę:)

      Usuń
  4. to tak jak ja - zostałam etatowym zumboholikiem. teraz mam plan pójść przynajmniej na 6 maratonów w tym roku. byłam na jednym w zeszłym i nie ma to jak 2,5 godziny wysiłku non-stop:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam, u nas też organizują różne maratony, ale ja się nie piszę, może już wiek nie ten, bo wystarczy mi godzina ćwiczeń i mam dość:)

      Usuń
  5. Dobrze,że dodałaś linki- bardzo zainteresowało mnie ciasto bananowe :--)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Linki specjalnie dodałam, w końcu to najpopularniejsze przepisy, więc chciałam, żeby ktoś z nich jeszcze skorzystał;)
      Chlebek bananowy jest ekstra, a ostatnio robiłam jeszcze na mące migdałowej - tutaj jest przepis, może Ci się też spodoba:)

      Usuń
  6. Fajne podsumowanie:) Dobry rok:) Imponujesz mi swoją aktywnością! U mnie dokładnie odwrotnie, ostatnie pół roku to wielkie nic, jeśli chodzi o ruch:/ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arniko, na szczęście to zawsze można zmienić i zacząć np. od jutra się więcej ruszać:) Czego Ci życzę:)

      Usuń
  7. Świetne podsumowanie ,tyle rzeczy się u ciebie działo..jestes niesamowita !
    Wszystkiego Najlepszego na Nowy 2014 Rok, byś mogła spełniać się w życiu, w nauce, w kuchni..
    czerp z życia całymi garściami jeśli tylko to możliwe !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Basiu, rzeczywiście trochę się działo, ale to się zauważa właśnie przy takich podsumowaniach, więc to dobry pomysł, lepszy chyba niż robienie planów;)
      Dla Ciebie tez najlepsze życzenia noworoczne - niech Ci się darzy!

      Usuń
  8. schab suszony to rzeczywiście rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, i nie uwierzyłabym, gdybym sama nie zrobiła, że tak można i że coś tak dobrego z takiego przepisu wychodzi;)
      Podobnie jak wcześniej z przepisem na schab 5-minutowy:)

      Usuń

Jeśli spodobał Ci się ten wpis/przepis, masz jakieś sugestie albo skorzystałeś z niego - podziel się tym w komentarzu.
Jeśli komentujesz jako anonimowy, zostaw proszę swoje imię.
Pozdrawiam i dziękuję!