Kimchi do tej pory znałam jedynie z nazwy, choć - przyznam - nie wiedziałam co za tą nazwą się kryje.
I nawet niespecjalnie mnie to ciekawiło.
Do czasu, gdy poszukując przepisów na zimowe kiszonki wrzuciłam temat na FB i dostałam propozycję zrobienia właśnie kimchi.
Do czasu, gdy poszukując przepisów na zimowe kiszonki wrzuciłam temat na FB i dostałam propozycję zrobienia właśnie kimchi.
Przeszukałam więc Internet w tym kierunku i natrafiłam na przepis na blogu Prezydentowej; wydał mi się i prosty i zapowiadający sukces. Przeglądnęłam jeszcze kilka filmików na YT i wiedziałam, że to nie może się nie udać.
Kimchi to fermentowana na ostro kapusta pekińska, z dodatkami. Jest to tradycyjna potrawa koreańska, obecna przy prawie każdym koreańskim posiłku. Głównie jako przystawka, czasem jako dodatek do zupy albo grillowanego mięsa. Również jako baza zupy Kimchi Jjigae.
Przygotowanie kimchi wydaje się skomplikowane, ale nie należy się zrażać wielością zadań, bo są proste i generalnie wymagają od nas tylko pokrojenia, utarcia, a na końcu zmieszania:)
Można je robić z różnymi dodatkami, ja dodałam jedynie pora, ale można wzbogacić je o rzodkiew, marchewkę i co tam jeszcze się chce - przepisów jest tyle, ile rodzin w Korei pewnie.
Często dodaje się mąkę ryżową, ale ja do swojego nie dodawałam, może zrobię to następnym razem.
No to robimy!
Składniki:
* kapusta pekińska - moja miała 1.2 kg
* 3 pełne łyżki soli
* 3 wyciśnięte ząbki czosnku
* łyżka utartego imbiru
* 2 łyżki sosu rybnego
* 1/2 utartego jabłka
* 1/2 utartej gruszki
* wiązka zielonej cebulki pokrojona w ukośne paski (nie wiem dlaczego ukośne;)
* 2 duże pory - to moja modyfikacja przepisu
* 2 duże łyżki gochugaru, czyli grubo mielonej papryki chilli o specyficznym smaku - nie miałam, więc dałam w zamian w sumie 3 łyżki papryki czerwonej w proszku, pół na pół ostrej i słodkiej i trochę chili i rozrobiłam to w 2-3 łyżkach wody
Kapustę pokroiłam na kawałki, wrzuciłam do garnka (wszyscy robią w misce, ale ja takiej dużej nie miałam, więc wzięłam garnek do bigosu;) i dobrze wypłukałam. Przygotowałam roztwór solny, zalałam kapustę i zostawiłam na kilka godzin, w międzyczasie mieszając raz czy dwa.
Po tym czasie kapustę kilkakrotnie wypłukałam i odsączyłam na durszlaku.
Po tym czasie kapustę kilkakrotnie wypłukałam i odsączyłam na durszlaku.
W międzyczasie przygotowałam pozostałe składniki i paprykowy sos.
Przełożyłam odsączoną kapustę do garnka,
dodałam do niej pokrojonego pora i cebulkę, a do sosu resztę, czyli
starte owoce, czosnek, imbir i sos rybny.
Przed wymieszaniem z sosem
uzbroiłam się w rękawiczki, żeby nie mieć później problemów z
kapsaicyną z papryki, która ponoć na skórze utrzymuje się długo.
Wymieszałam wszystko dokładnie i zapakowałam do słoików (wyszły mi 3 słoiki poj. 600 ml) do ok. 3/4 ich wysokości, żeby zostało miejsce na gazy wytwarzane podczas fermentacji. Słoiki zakręciłam i postawiłam na jeden dzień na ladzie w kuchni, a potem przeniosłam do lodówki.
Po 2 dniach spróbowałam i już bardzo mi smakowało, ale sfermentowane jest odpowiednio dopiero po mniej więcej 7-10 dniach.
Jem codziennie solo jako dodatek do innych dań. Jeszcze nie zrobiłam konkretnego dania z kimchi, ale pewnie niebawem zrobię (dopisek: tutaj dwa dania na ciepło z kimchi).
Na pewno będę systematycznie fermentować i to w różnych kombinacjach - polecam!
"Wielu kawalerów marzy o pięknej, mądrej i cnotliwej żonie.
Wielu żonatych też"
Wielu żonatych też"
Autor (?)
Sowo, jak miło zobaczyć Twe lico, a na dodatek podczas robienia kimczi :)
OdpowiedzUsuńTo mieszanie kapusty rękami (nawet w rękawiczkach) było dla mnie bardzo miłym doznaniem, miałam takie poczucie, że tworzę coś, dziwne, bo zwykle tworzę coś w kuchni, a takiego aż uczucia nie miewam;)
UsuńBardzo lubię jako dodatek do zupy. Pycha! Ale moje kimchi zamykam w singielskie słoiki, bo nie udało mi się do tej pory nikogo namówić na konsumpcję. A robiłam już nawet w wersji łagodnej.
OdpowiedzUsuńU mnie też tylko ja jem, bo dla męża za ostre się okazało. Ale moje słoiki tez prawie singielskie - masz mniejsze jeszcze? W wersji łagodnej, czyli z papryką słodką czy coś innego dodajesz?
UsuńMam jeszcze mniejsze słoiki, jednoporcjowe :D Do łagodnego użyłam słodkiej papryki (z odrobiną ostrej) i ograniczyłam inne ostre przyprawy (imbir, czosnek). Kimchi straciło urok (dla mnie musi być ostro), a i tak nie znalazło nowych wielbicieli. W wersji wegetariańskiej sos rybny zastąpiłam sojowym... Nic z tego, nawet wegetarianie się nie skusili.
UsuńMoje ulubione kimchi to kkakdugi.
Czyli nie ma się co przejmować tymi, co nie doceniają kimchi i robić dla siebie:)
UsuńOno ma tę zaletę wielką też, że nie trzeba się spieszyć specjalnie z jedzeniem, bo się nie psuje, dlatego dałam w takie słoiki, na kilka razy dla mnie.
Przeczytałam, że to Twoje ulubione to z rzodkwi, tak? A dajesz do kimchi ten kleik ryżowy?
Do kkakdugi nie dodaję kleiku ;) Nie ma takiej potrzeby. Tylko rzodkiew, sos rybny/sojowy, imbir i czosnek, paprykę, cebulkę, trochę soli i cukru (tak na szybko z pamięci wydaje mi się, że to wszystko). Rzodkiew puszcza dużo soków. Poza tym szybciej fermentuje, wystarczą nawet 2 dni. Lubię najbardziej chyba ze względu na ostrość i chrupkość.
UsuńGochujang można zrobić samodzielnie (jeszcze nie próbowałam, ale może w końcu się odważę). Czytałam i oglądałam już kilka przepisów. Proces trwa ok. 2 miesięcy (bo też musi nastąpić fermentacja) i to mnie przeraża. Ale jest też dostępna w sprzedaży i jest bardzo wydajna - również się nie psuje, a łyżkami nie da się jeść, z wiadomych względów. :)
Z rzodkwią zrobię na pewno:)
UsuńCieszę się, że w końcu udało mi się kogoś namówić ;)
Usuńnie jadłam jeszcze czegoś takiego, zapisuję przepis i też wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńJak lubisz ostre, to Ci się spodoba zapewne:)
Usuńja kupuje gotowe ..u mnie to moj maz przepada bardziej niz ja ..jem, bo wiem jak wyjatkowe wlasciwosci posiada Kimchi ..tutaj wrzucilam do tlumacza z wikipedii fr
OdpowiedzUsuńhttp://translate.google.com/translate?sl=fr&tl=pl&js=n&prev=_t&hl=fr&ie=UTF-8&u=http%3A%2F%2Ffr.wikipedia.org%2Fwiki%2FKimchi&act=url
milo cie zobaczyc znowu ☺
To jest też gotowe? U nas nie widziałam w sprzedaży.
UsuńTak, dziwię się, że wcześniej mnie nie zainteresowało, ale teraz już nadrabiam;)
wyjelam z lodowki i zrobilam przed chwila specjalnie dla ciebie zdjecie ☺
Usuńjuz poszlo ..
Dzięki! Jesteś niesamowita:)
UsuńU mnie kimchi to obowiazkowa pozycja zima. Nie lubie co orawda na surowo, tak jak nie lubie kiszonej kapusty na surowo, ale przyrzadzam je na rozne sposoby. Robie kimchi jjigae, kimchijeon, kimchi smazone w woku z gotowanym tofu, kimchi smazone w woku z makaronem a najbardziej na swiecie lubie bokumbap. Wszystkie propozycje znajdziesz u mnie w dziale koreanskim.
OdpowiedzUsuńJeszcze jedna uwaga. Do przygotowywania oryginalnego kimchi nie uzywa sie gochjang. Oczywiscie gochujang polecam do mies, krewetek, czy innych rzeczy. Bardzoje lubie a do kimchi uzywa sie oryginalnie gochugaru, koreanskiego chilli, ktore jest bardzo charakterystyczne w smaku. Mozna kupic przez internet, ale pamietaj, zeby przechowywac w lodowce po otwarciu opakowania bo splesnieje.
Super, dzięki za wszystkie informacje:)
UsuńDzisiaj zrobiłam pierwszy raz na ciepło z ryżem i zjadłam na obiad - było bardzo dobre, choć u Ciebie znalazłam z jajkiem sadzonym i na pewno zrobię takie:)
To gochugaru znalazłam tylko w jednym miejscu w paczce 500 g, strasznie dużo, można je kupić w mniejszej ilości?
Ja kupuje w mniejszych opakowaniach w koreanskim sklepie, ale watpie, zeby w naszym kraju takowe wyrastaly jak grzyby po deszczu:-) Z drugiej strony te 1/2 kg to nie tak duzo, jesli sie robi czesto kimchi. Mozna sie tez z kims umowic i podzielic. Ja tyle co potrzebuje do biezacego zuzycia przesypuje do sloika po otwarciu opakowania i trzymam w lodowce. Reszte pakuje do plastikowego pojemnika i mroze. W miare potrzeby wyjmuje ten pojemnik z zamrazarki i uzupelniam moj sloik:-)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałam sobie, że jest u mnie sklep azjatycki, ale czy dostanę tam gochugaru to nie wiem, zobaczę.
UsuńDziękuję za te przydatne informacje:)
Bardzo ciekawy pomysł - może i ja spróbuję?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Spróbuj Gąsko, bo jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz czy dobre:)
UsuńWłaśnie już kroję kapustę - dam znać jak wyszło za jakieś 2 tygodnie :)
UsuńGąsko, kimchi można jeść już nawet na następny dzień, ja zwykle po 2 już zajadam, tak że trudno jej u mnie dotrwać do pełnej fermentacji;)
UsuńTo czekam na relację:)
Zrobiłam wczoraj, przez noc trzymałam w szklanej misce. Dziś kimchi powędrowało do słoików, ale niepokoi mnie jedna sprawa - warzywa nie są przykryte sokiem/sosem, nie zepsują się? Gdy kiszę tradycyjnie kapustę cała jest zanurzona w soku, inaczej na wierzchu mogłaby nawet pojawić się pleśń. Zostawić tak jak jest czy może wlać nieco wody z solą,by przykryć warzywa?
OdpowiedzUsuńWszystko jest dobrze, ten sok się wytwarza dopiero w trakcie fermentacji, a i tak nigdy nie przykrywa kapusty, nic się nie dzieje.
UsuńJa od razu przekładam do słoików i dobrze zakręcam, ale pierwszy dzień, albo dwa trzymam na ladzie w kuchni, a potem chowam do lodówki.
Dziękuję:) Jestem spokojniejsza:) Różne są szkoły. Gdzieś np. czytałam, żeby zostawić część wody z wstępnego kiszenia i potem dodać albo żeby nie zakręcać, bo w czasie fermentacji słoiki mogą wybuchnąć:) Na wszelki wypadek nie dokręcałam zbyt mocno;)
UsuńArniko, pewnie tak jak ze wszystkim, potem się już ma swoją własną szkołę;)
UsuńJa dokręcam mocno, ale zostawiam 1/3 miejsca wolnego w słoiku (kapustę ugniatam).
Do tej pory nic nie wybuchło:)
A co to za sos rybny? Jakis konkretny czy pierwszy lepszy? A Ty jakiego używałaś?
OdpowiedzUsuńTo jest sos z sardeli, przynajmniej ja takiego używałam. Nie pamiętam nazwy firmy, powinien być na półkach z azjatyckimi specjałami w marketach.
UsuńZa sprawą Twojego wpisu wreszcie znalazłam przepis na kimczi i nie zawaham się go użyć bo napalilam się na niego jak przysłowiowy dzik na szyszki! :) kiedyś Mateusz Damięcki promował kimczi na swoim fb ale do głowy mi nie przyszło ze można to zrobić samemu! Dzięki s przepis :)
OdpowiedzUsuńTakie okrycia, że można zrobić samemu, najbardziej cieszą:)
UsuńMinie interesuje proporcja roztworu solnego.Mam nim zalać kapustę, wiem ile soli i co dalej??
OdpowiedzUsuńAleksandra, mam poczucie nieścisłości, ale jestem zainteresowana.
OdpowiedzUsuńOlu, proporcja nie taka ważna, weź tyle wody, żeby sól się rozpuściła, ale możesz też nie robić roztworu tylko posolić umyte pokrojone liście (albo jeszcze całe) i wymieszać co jakiś czas. O to chodziło?
UsuńSpróbuj dodać koniecznie pokrojoną w cienkie plasterki marchewkę i białą rzodkiew. Ja miksuję część papryki (ostrość różna) z utartym jabłkiem, imbirem. Dodaję sos ostrygowy, sojowy, odrobinę cukru. Jako "zaczynu" fermentacji używam kilku łyżek sosu z poprzedniego kimchi, lub z kapusty kiszonej(działa!). Wszystko dobrze razem "miętolę" z odsączoną po zasoleniu kapustą a potem dobrze ubijam w słoju. Pyszna i zdrowa kiszonka.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za Twoje podpowiedzi! Dawno nie robiłam kimchi, najwyższa pora zrobić!
UsuńPozdrawiam:)