Tak jak zapowiedziałam na Facebooku: z okazji setki fanów, którzy polubili moją kuchnię (a stało się to dzisiaj - pozdrawiam setną fankę Alicję!) zapraszam na obiecany konkurs:)
Wszystkich, którzy do mnie zaglądają pozdrawiam i dziękuję, a szczególnie tym, którzy się, tak czy inaczej, ujawniają (pozostawiając komentarze czy właśnie klikając na "lubię to" na fb), bo oczywiście najmilsze jest takie właśnie bezpośrednie świadectwo zainteresowania czy sympatii dla mojego bloga:)
Zasady konkursu:
1. Odpowiedz na przygotowane przeze mnie pytanie:)
2.
Pierwsza nagroda, czyli książka "Czy wiesz co jesz" zostanie przyznana
osobie, której odpowiedź najbardziej mi się spodoba (przy czym w tej
chwili nie mam pojęcia co będę brała pod uwagę;), czyli będzie to wybór
absolutnie subiektywny:)
3.
Druga nagroda, czyli książka "Przekąski" zostanie podarowana osobie,
którą wylosuję z pozostałych uczestników konkursu, czyli jak najbardziej
obiektywnie i zgodnie z zasadami sprawiedliwości:)
4. Nagrody wysyłam tylko na terenie Polski*
5.
Aby wziąć udział w konkursie nie trzeba polubić mojej kuchni na FB, choć
oczywiście będzie mi bardzo miło jeśli tak się stanie:)
6. Odpowiedzi proszę wpisywać pod tym postem lub pod wpisem na FB - będą traktowane równorzędnie.
7. Na odpowiedzi czekam do 15 czerwca włącznie, a wyniki konkursu ogłoszę najpóźniej 17 czerwca.
* nie
znaczy to, że nie mogą brać udziału osoby zamieszkałe poza granicami;
chodzi tylko o to, że nagrodę w przypadku wygranej wyślę na podany
adres kogoś z rodziny lub znajomego w Polsce
To teraz pora na pytanie konkursowe:
Jaką
potrawę chcielibyście zjeść jako ostatnią w życiu? Czyli inaczej
mówiąc: jakim daniem chcielibyście zakończyć swój ziemski czas?
Zwróćcie
uwagę, że w takiej chwili nie ma już chyba znaczenia czy coś nam może
zaszkodzić, czy jest zdrowe albo wpływa na podniesienie cholesterolu;)
Można sobie pozwolić na każdy posiłek nie licząc się z konsekwencjami;)
Można sobie pozwolić na każdy posiłek nie licząc się z konsekwencjami;)
Może
być podana sama nazwa potrawy np. jajecznica z 5 jaj i dużą ilością
skwierczącego boczku, albo przepis na nią jeśli nie jest to potrawa
znana.
Zapraszam i mam nadzieję, że zechcecie zmierzyć się z takim pytaniem;)
*****
Komentarze
2012/06/05 20:04:49
Byłaby to moja autorska potrawa,
którą wymyśliłam "pod natchnieniem", oglądając serial;) A mianowicie
jest to tort z "tłuczonym szkłem"- kakaowy biszkopt, przepołowiony,
przełożony i udekorowany aksamitnym kremem z bitej śmietany, udekorowany
dużymi kawałkami przezroczystego karmelu:) Musiałby być to jednak
ostatni posiłek w moim "ziemskim życiu", gdyż karmel pozostały w i na
zębach uniamożliwiałby funkcjonowanie;D
Pozdrawiam, serdecznie gratuluję i dołączam do lubisiów!
Pozdrawiam, serdecznie gratuluję i dołączam do lubisiów!
2012/06/05 20:07:40
Byłby to ciasto czereśniowe pod
kruszoną pierzynką. Które rozpływa się w ustach i smakuje jak żadne
inne. Które uwodzi swoim smakiem, daje cudowne chwile przyjemności
basinepichcenie.blox.pl/2010/06/Kruche-ciasto-z-czeresniami-i-czerwona-porzeczka.html
basinepichcenie.blox.pl/2010/06/Kruche-ciasto-z-czeresniami-i-czerwona-porzeczka.html
2012/06/05 20:12:22
Pytanie zadałaś ciekawe i
zdecydowanie trudne. Ostatni raz zastanawiałam się nad tym pytaniem
oglądając fotografie Henry'ego Hargreaves'a (www.dailymail.co.uk/news/article-2111451/Death-row-meals-Henry-Hargreaves--The-bizarre-suppers-ordered-inmates-ahead-execution.html), które przedstawiają ostatnie posiłki wybrane przez skazańców.
Bo jakby nie było jest to trudna do podjęcia decyzja. W pewien sposób przypieczętowuje nieuchronny koniec... Wydaje mi się jednak, że gdybym miała wybierać taki posiłek dla siebie zażyczyłabym sobie zestaw składający się z malutkiej tarty na cieście francuskim z szynką i ananasem, cannelloni z jagnięciną pod sosem pomidorowo-rozmarynowym, sok z sycylijskich pomarańczy, gorącą czekoladę z piankami marshmallow oraz duży kubek lodów z solonym sosem karmelowym.
Bo jakby nie było jest to trudna do podjęcia decyzja. W pewien sposób przypieczętowuje nieuchronny koniec... Wydaje mi się jednak, że gdybym miała wybierać taki posiłek dla siebie zażyczyłabym sobie zestaw składający się z malutkiej tarty na cieście francuskim z szynką i ananasem, cannelloni z jagnięciną pod sosem pomidorowo-rozmarynowym, sok z sycylijskich pomarańczy, gorącą czekoladę z piankami marshmallow oraz duży kubek lodów z solonym sosem karmelowym.
2012/06/05 20:13:49
Kurczę, musiałam dłuższą chwilę pomyśleć (czasem trzeba ;)
Sama się sobie dziwię, ale w ramach ostatniego posiłku chciałabym żeby mi zaserwowano... frytki. Nie byle jakie frytki z fast foodu, ani nawet luksusowe smażone ziemniaki z najbardziej ekskluzywnych restauracji, ale coś, czego nie mogę zapomnieć z dzieciństwa, czyli frytki domowe i babcine. Cała rzecz w tym, że żeby na nie zasłużyć, trzeba było się najpierw napracować. Umyć i wyszorować kartofle. Pracowicie je obrać (a babcia nie uznawała obieraczek, więc nożykiem!). Pokroić w odpowiedniej grubości plastry, a potem właściwych wymiarów pałeczki (babcia to trochę perfekcjonistka była). No i dopiero wtedy rozgrzewało się w wielkim garnku olej. My z siostrą, zmęczone po tych przygotowaniach, ledwo siedziałyśmy z głodu. A olej dalej się grzał i grzał. I wreszcie porcja frytek lądowała w środku, a my, zawieszone nad garnkiem jak dwa sępy, uważnie obserwowałyśmy jak kartofle się rumienią. Zarumienione wędrowały na papierowy ręcznik. I jeszcze musiały chwilę poleżeć, żeby nadmiar oleju wsiąkł w papier. I dopiero wtedy, obsypane masą soli, frytki nadawały się do konsumpcji. Być może dlatego tak nam smakowały (nic już nigdy tak nie smakowało), że tyle trzeba się było na nie naczekać :)
Pozdrawiam serdecznie!
Sama się sobie dziwię, ale w ramach ostatniego posiłku chciałabym żeby mi zaserwowano... frytki. Nie byle jakie frytki z fast foodu, ani nawet luksusowe smażone ziemniaki z najbardziej ekskluzywnych restauracji, ale coś, czego nie mogę zapomnieć z dzieciństwa, czyli frytki domowe i babcine. Cała rzecz w tym, że żeby na nie zasłużyć, trzeba było się najpierw napracować. Umyć i wyszorować kartofle. Pracowicie je obrać (a babcia nie uznawała obieraczek, więc nożykiem!). Pokroić w odpowiedniej grubości plastry, a potem właściwych wymiarów pałeczki (babcia to trochę perfekcjonistka była). No i dopiero wtedy rozgrzewało się w wielkim garnku olej. My z siostrą, zmęczone po tych przygotowaniach, ledwo siedziałyśmy z głodu. A olej dalej się grzał i grzał. I wreszcie porcja frytek lądowała w środku, a my, zawieszone nad garnkiem jak dwa sępy, uważnie obserwowałyśmy jak kartofle się rumienią. Zarumienione wędrowały na papierowy ręcznik. I jeszcze musiały chwilę poleżeć, żeby nadmiar oleju wsiąkł w papier. I dopiero wtedy, obsypane masą soli, frytki nadawały się do konsumpcji. Być może dlatego tak nam smakowały (nic już nigdy tak nie smakowało), że tyle trzeba się było na nie naczekać :)
Pozdrawiam serdecznie!
2012/06/05 20:43:47
Chciałabym żeby była to pizza. Taka
na cienkim cieście, ale wypchana po brzegi salami, serem i ananasem.
Koniecznie z dużą ilością sosu czosnkowego. A co, jak już umierać to z
pełnym brzuchem, a skoro później i tak się rozkładamy to ja chcę
rozkładać się o zapachu czosnku ;)
Gość: DD, ip-93-154-169-9.multi.internet.cyfrowypolsat.pl
2012/06/05 21:08:54
A ja chciałabym jajko sadzone. Takie z
pół na pół ściętym żółtkiem. Dlatego że takie jajka potrafi zrobić
tylko mój TŻ a jeśli dostałabym właśnie to na ostatni posiłek, to
znaczyłoby że TŻ jest przy mnie.
dagus90@o2.pl
dagus90@o2.pl
Gość: Ola1984, 87-204-34-115.ip.netia.com.pl
2012/06/05 21:25:46
Ostatnia potrawa w życiu? Z pewnością
byłoby to tiramisu....Cała forma pysznego tiramisu, z tłustym i
strasznie kalorycznym mascarpone, dużą ilością amaretto i aromatyczną
kawą, posypane gorzkim kakao...Rozpływający się w ustach deser
przywodził by na myśl same cudowne chwile, które przeżyłam podczas mojej
ziemskiej wędrówki.
FB polubione jako Kuchnia szeroko otwarta
olusia23@poczta.onet.pl
FB polubione jako Kuchnia szeroko otwarta
olusia23@poczta.onet.pl
2012/06/05 22:30:00
A ja bym zjadła tarte biszkopty z
tartym jabłkiem, bo to moje smaki dzieciństwa. Taki deserek często
robiła mi moja ukochana babcia.
2012/06/05 22:53:10
hmmm po części niedługo czeka mnie
taki nietypowy wybór (przymusowa rezygnacja ze wszystkiego dobrego na
rzecz płynnych papek przez parę miesięcy). zostało mi jeszcze kilka
tygodni, ale już wiem co zjem 'dzień przed' :) - pizza na grubym
cieście, z rantami pełnymi sera i podwójnym ciągnącym się serm w środku,
z mocą oregano i bazylii oraz ostrymi papryczkami :D w rozmiarze xl i
cała dla mnie - tak będzie! a na deser lody z bitą śmietaną i orzechami
:D
2012/06/06 07:58:16
gratuluje 100 !!!
zupelnie nie jestem przygotowana na taka chwile. Mam cala niekonczaca sie liste co bym zjadla . Wybralam tylko niektore potrawy z twojego bloga , ktore wygladaja booosko i nie mialam jeszcze czasu ich wyprobowac! nie bedzie to wiec jedno danie , ale caly dzien ! Na sniadanko koniecznie surowke pieknosci. Potem curry z soczewicy + salatka z kielkow. Na deser nie moglam sie jeszcze zdecydowac , wiec wybralam 2 ! -czekoladowa chmure Nigelli i ciasto bezowe z orzechami i czekolada .Na kolacje twoj krem z dyni z imbirem + kakaowe placuszki z gruszka . W razie gdyby to mialo potrwac ,to napewno zabiore tez piekielne kulki ..haha nigdy nie wiadomo .
Wiem, ze nie biore udzialu w konkursie, ale nie moglam sie powstrzymac, zeby wzniesc toast za ta 100 ! i zyczyc ci wszystkich wspanialosci w oczekiwaniu na nowe pomysly z nowej kuchni ...
Pozdrawiam z Francji
zupelnie nie jestem przygotowana na taka chwile. Mam cala niekonczaca sie liste co bym zjadla . Wybralam tylko niektore potrawy z twojego bloga , ktore wygladaja booosko i nie mialam jeszcze czasu ich wyprobowac! nie bedzie to wiec jedno danie , ale caly dzien ! Na sniadanko koniecznie surowke pieknosci. Potem curry z soczewicy + salatka z kielkow. Na deser nie moglam sie jeszcze zdecydowac , wiec wybralam 2 ! -czekoladowa chmure Nigelli i ciasto bezowe z orzechami i czekolada .Na kolacje twoj krem z dyni z imbirem + kakaowe placuszki z gruszka . W razie gdyby to mialo potrwac ,to napewno zabiore tez piekielne kulki ..haha nigdy nie wiadomo .
Wiem, ze nie biore udzialu w konkursie, ale nie moglam sie powstrzymac, zeby wzniesc toast za ta 100 ! i zyczyc ci wszystkich wspanialosci w oczekiwaniu na nowe pomysly z nowej kuchni ...
Pozdrawiam z Francji
2012/06/06 08:30:34
O rany, ale jestem zaskoczona takim odzewem i tymi Waszymi przedśmiertnymi orgiami kulinarnymi;P
Do Basi sprostowanie: jak najbardziej bierzesz udział w konkursie, chodzi tylko o przesłanie nagrody (dodałam gwiazdkę w tej sprawie w zasadach konkursu):)
Do Basi sprostowanie: jak najbardziej bierzesz udział w konkursie, chodzi tylko o przesłanie nagrody (dodałam gwiazdkę w tej sprawie w zasadach konkursu):)
Gość: Małgosia, afpx84.neoplus.adsl.tpnet.pl
2012/06/06 08:37:14
Dynię gotowaną w niewielkiej ilości wody z brokułami, pieprzem, solą, natką pietruszki, kurkumą, polane tahini.
To moje ulubione danie, mogę je jeść na okrągło, więc chciałabym też na koniec ;-)
To moje ulubione danie, mogę je jeść na okrągło, więc chciałabym też na koniec ;-)
Gość: kózka, nat2-10.ghnet.pl
2012/06/06 09:57:07
Pokusiłabym się o własnoręcznie,
grubaśnie ukrojoną pajdę świeżutkiego, pysznego i jeszcze gorącego
pełnoziarnistego chleba z pestkami dyni (własnej roboty?), z dodatkiem
odrobiny masełka, następnie warstwą serka naturalnego bieluch (może też
być twaróg), a całość uwieńczyłby mega-truskawkowy dżem (własnej
roboty?).
Mmmm... niebo w gębie! Raj na ziemi.. czyli żyć(!), nie umierać :)
Serdeczne pozdrowienia z Krakowa!
Mmmm... niebo w gębie! Raj na ziemi.. czyli żyć(!), nie umierać :)
Serdeczne pozdrowienia z Krakowa!
Gość: Dana, gmw66.internetdsl.tpnet.pl
2012/06/06 12:47:31
Byłoby to danie, którego sama nie
umiem lub nie mogę (np. z powodu braku składników) przyżądzić. Jeszcze
nie wiem co to by było, bo eksperymenty w kuchni uskuteczniam z lepszym
bądź gorszym skutkiem. Prościej by mi było wybrać kucharza, bo wiem jaką
kuchnię lubię :-) Ale na obecną chwilę stwierdzam tak: zjadłabym
żabnicę w jakiejkolwiek postaci, bo chciałabym poznać jej smak, a nie
miałam jak dotąd okazji.
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
Gość: aw, acmp16.neoplus.adsl.tpnet.pl
2012/06/06 18:59:57
Myślę, że z powodu wiecznego
niezdecydowania, nie miałabym ochoty na nic, wystarczyłaby mi woda z
limonką ew. z odrobiną ginu, natomiast zaprosiłabym mojego męża na
wspaniały bigos z mieszanej kapusty (słodko - kiszony) z prawdziwkami
zbieranymi nad Soliną, suszonymi śliwkami i czerwonym półwytrawnym
winem, taki staropolski trzykrotnie podgrzewany, podawany bez pieczywa
........... i do tego szczypta zadowolenia z bycia razem.
2012/06/06 22:37:45
...licząc na to, że ostatnie chwile
spędziłabym w ukochanej Katalonii zjadłabym pan con tomate - czyli
właśnie katalońską przystawkę w postaci grzanki polanej oliwą, z wtartym
czosnkiem i pomidorem. Niezwykle proste, ale przepyszne połączenie,
kojarzące mi się z czasem, kiedy mieszkałam w miejscu pełnym słońca,
przepysznych owoców i warzyw. Cóż do szczęścia więcej potrzeba?
2012/06/07 14:39:04
Dobre pytanie :)
Po długich namysłach myślę, że byłyby to pierogi, podsmażane na patelni z cebulką, z czego każdy z nich miałby inny farsz, abym mogła w ostatnich chwilach swojego życia nacieszyć się różnorodnością potraw kuchennych :D Jako napój do posiłku, poprosiłabym o kawę mrożoną, z dużą ilością lodów, bitej śmietany, karmelu, czekolady, ciasteczek, orzechów i alkoholową nutką, tak by się nacieszyć wszystkim tym co słodkie i pyszne.. chociaż mam nadzieję, że nigdy nie będę zmuszona do takiego posiłku ;)
Po długich namysłach myślę, że byłyby to pierogi, podsmażane na patelni z cebulką, z czego każdy z nich miałby inny farsz, abym mogła w ostatnich chwilach swojego życia nacieszyć się różnorodnością potraw kuchennych :D Jako napój do posiłku, poprosiłabym o kawę mrożoną, z dużą ilością lodów, bitej śmietany, karmelu, czekolady, ciasteczek, orzechów i alkoholową nutką, tak by się nacieszyć wszystkim tym co słodkie i pyszne.. chociaż mam nadzieję, że nigdy nie będę zmuszona do takiego posiłku ;)
2012/06/08 10:53:32
Ja nie mam wątpliwości.
Byłaby to ogrooomna porcja spaghetti bolognese, przyrządzona z najlepszych składników, z pomidorami pachnącymi słońcem, czosnkiem, ziołami, oliwkami, zasypana parmezanem oraz dużą ilością żółtego sera...
Zasypana - to dobre słowo.
A na deser - pizza z tuńczykiem...
A na drugi deser - deser z bitą śmietaną i owocami ;)
Takie kulinarne fantazje :D Wyszłam na strasznego żarłoka? Wyszłam :)
PS Na co dzień się nie obżeram, staram się jeść zdrowo, uczę się gotować według pp (i tu dziękuję, bo Kuchnia Sowy jest dla mnie źródłem inspiracji :))
I oczywiście lubię na fb.
Pozdrawiam serdecznie :)
Byłaby to ogrooomna porcja spaghetti bolognese, przyrządzona z najlepszych składników, z pomidorami pachnącymi słońcem, czosnkiem, ziołami, oliwkami, zasypana parmezanem oraz dużą ilością żółtego sera...
Zasypana - to dobre słowo.
A na deser - pizza z tuńczykiem...
A na drugi deser - deser z bitą śmietaną i owocami ;)
Takie kulinarne fantazje :D Wyszłam na strasznego żarłoka? Wyszłam :)
PS Na co dzień się nie obżeram, staram się jeść zdrowo, uczę się gotować według pp (i tu dziękuję, bo Kuchnia Sowy jest dla mnie źródłem inspiracji :))
I oczywiście lubię na fb.
Pozdrawiam serdecznie :)
2012/06/08 19:55:57
Zaskoczona jestem trochę takim
pytaniem konkursowym :-) Wybrałabym pewnie dużą tłusta golonkę z grilla,
a do tego kopa frytek, musztarda i kufel zimnego piwa :-) Takie proste
śląskie danie :-) pozdrawiam serdecznie
2012/06/09 16:35:06
A ja nie mam żadnych wątpliwości coby
to miało być :) Jest takie jedno danie, bardzo proste zresztą ale za
każdym razem ja je jem to rozpływam się z rozkoszy :) Ma w sobie kilka
składników za którymi wprost przepadam a całość jest jak dla mnie
idealna :) Są to naleśniki z pieczarkami i serkiem topionych na ostro :)
Danie to nazywamy z Mężem "potrawą naszego domu" ;p i choć jest proste i
tanie to nie jemy go zbyt często bo nie chce nam się smażyć naleśników
;p Gdyby to miałoby moje ostatnie danie w życiu to chętnie stałabym przy
tej patelni nawet pół dnia żeby na koniec móc zjeść to co tak lubię :D
Gość: Catus, 109.231.7.190.koba.pl
2012/06/10 11:45:46
Flaki.
I nie dlatego, że kontekstowo z wizją końca życia się kojarzą , i byc może estetycznie też :D
I wcale nie dlatego,że trzymają sie mnie nekro-żarty.
Ja po prostu tak nie lubię zapachu i widoku flaczków, że nigdy nie miałam odwagi ich spróbować. Wydają mi się tak ohydne, że mam wrażenie, że zaraz po ich spróbowaniu bym umarła. A ja nie chcę jeszcze zakończyć swojego żywota.
No ale gdybym wiedziała, ze to ostatnia potrawa w moim zyciu - w końcu mogłabym zaryzykowac. I zrobiłabym to, bo ja lubię "lubić" i kto wie, może żyję w nieświadomości, że ta obrzydliwa śmierdząca breja to moja ulubiona potrawa, wbrew pozorom. To było by piekne, przekonać się o tym u kresu mojego zywota :D
POzdrawiam!
I nie dlatego, że kontekstowo z wizją końca życia się kojarzą , i byc może estetycznie też :D
I wcale nie dlatego,że trzymają sie mnie nekro-żarty.
Ja po prostu tak nie lubię zapachu i widoku flaczków, że nigdy nie miałam odwagi ich spróbować. Wydają mi się tak ohydne, że mam wrażenie, że zaraz po ich spróbowaniu bym umarła. A ja nie chcę jeszcze zakończyć swojego żywota.
No ale gdybym wiedziała, ze to ostatnia potrawa w moim zyciu - w końcu mogłabym zaryzykowac. I zrobiłabym to, bo ja lubię "lubić" i kto wie, może żyję w nieświadomości, że ta obrzydliwa śmierdząca breja to moja ulubiona potrawa, wbrew pozorom. To było by piekne, przekonać się o tym u kresu mojego zywota :D
POzdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli spodobał Ci się ten wpis/przepis, masz jakieś sugestie albo skorzystałeś z niego - podziel się tym w komentarzu.
Jeśli komentujesz jako anonimowy, zostaw proszę swoje imię.
Pozdrawiam i dziękuję!