wtorek, 5 czerwca 2012

Konkurs na setkę:)






Tak jak zapowiedziałam na Facebooku: z okazji setki fanów, którzy polubili moją kuchnię (a stało się to dzisiaj - pozdrawiam setną fankę Alicję!) zapraszam na obiecany konkurs:)
Wszystkich, którzy do mnie zaglądają pozdrawiam i dziękuję, a szczególnie tym, którzy się, tak czy inaczej, ujawniają (pozostawiając komentarze czy właśnie klikając na "lubię to" na fb), bo oczywiście najmilsze jest takie właśnie bezpośrednie świadectwo zainteresowania czy sympatii dla mojego bloga:)



Zasady konkursu:

1.  Odpowiedz na przygotowane przeze mnie pytanie:)
2.  Pierwsza nagroda, czyli książka "Czy wiesz co jesz" zostanie przyznana osobie, której odpowiedź najbardziej mi się spodoba (przy czym w tej chwili nie mam pojęcia co będę brała pod uwagę;), czyli będzie to wybór absolutnie subiektywny:)
3.  Druga nagroda, czyli książka "Przekąski" zostanie podarowana osobie, którą wylosuję z pozostałych uczestników konkursu, czyli jak najbardziej obiektywnie i zgodnie z zasadami sprawiedliwości:)
4.  Nagrody wysyłam tylko na terenie Polski*
5.  Aby wziąć udział w konkursie nie trzeba polubić mojej kuchni na FB, choć oczywiście będzie mi bardzo miło jeśli tak się stanie:)
6.  Odpowiedzi proszę wpisywać pod tym postem lub pod wpisem na FB - będą traktowane równorzędnie.
7.  Na odpowiedzi czekam do 15 czerwca włącznie, a wyniki konkursu ogłoszę najpóźniej 17 czerwca.

* nie znaczy to, że nie mogą brać udziału osoby zamieszkałe poza granicami; chodzi tylko o to, że nagrodę w przypadku wygranej  wyślę na podany adres kogoś  z rodziny lub znajomego w Polsce


To teraz pora na pytanie konkursowe:

Jaką potrawę chcielibyście zjeść jako ostatnią w życiu? Czyli inaczej mówiąc: jakim daniem chcielibyście zakończyć swój ziemski czas?
 
Zwróćcie uwagę, że w takiej chwili nie ma już chyba znaczenia czy coś nam może zaszkodzić, czy jest zdrowe albo wpływa na podniesienie cholesterolu;)
Można sobie pozwolić na każdy posiłek nie licząc się z konsekwencjami;)

Może być podana sama nazwa potrawy np. jajecznica z 5 jaj i dużą ilością skwierczącego boczku, albo przepis na nią jeśli nie jest to potrawa znana.

Zapraszam i mam nadzieję, że zechcecie zmierzyć się z takim pytaniem;)



*****

Komentarze
2012/06/05 20:04:49
Byłaby to moja autorska potrawa, którą wymyśliłam "pod natchnieniem", oglądając serial;) A mianowicie jest to tort z "tłuczonym szkłem"- kakaowy biszkopt, przepołowiony, przełożony i udekorowany aksamitnym kremem z bitej śmietany, udekorowany dużymi kawałkami przezroczystego karmelu:) Musiałby być to jednak ostatni posiłek w moim "ziemskim życiu", gdyż karmel pozostały w i na zębach uniamożliwiałby funkcjonowanie;D
Pozdrawiam, serdecznie gratuluję i dołączam do lubisiów!
2012/06/05 20:07:40
Byłby to ciasto czereśniowe pod kruszoną pierzynką. Które rozpływa się w ustach i smakuje jak żadne inne. Które uwodzi swoim smakiem, daje cudowne chwile przyjemności

basinepichcenie.blox.pl/2010/06/Kruche-ciasto-z-czeresniami-i-czerwona-porzeczka.html
2012/06/05 20:12:22
Pytanie zadałaś ciekawe i zdecydowanie trudne. Ostatni raz zastanawiałam się nad tym pytaniem oglądając fotografie Henry'ego Hargreaves'a (www.dailymail.co.uk/news/article-2111451/Death-row-meals-Henry-Hargreaves--The-bizarre-suppers-ordered-inmates-ahead-execution.html), które przedstawiają ostatnie posiłki wybrane przez skazańców.
Bo jakby nie było jest to trudna do podjęcia decyzja. W pewien sposób przypieczętowuje nieuchronny koniec... Wydaje mi się jednak, że gdybym miała wybierać taki posiłek dla siebie zażyczyłabym sobie zestaw składający się z malutkiej tarty na cieście francuskim z szynką i ananasem, cannelloni z jagnięciną pod sosem pomidorowo-rozmarynowym, sok z sycylijskich pomarańczy, gorącą czekoladę z piankami marshmallow oraz duży kubek lodów z solonym sosem karmelowym.
2012/06/05 20:13:49
Kurczę, musiałam dłuższą chwilę pomyśleć (czasem trzeba ;)
Sama się sobie dziwię, ale w ramach ostatniego posiłku chciałabym żeby mi zaserwowano... frytki. Nie byle jakie frytki z fast foodu, ani nawet luksusowe smażone ziemniaki z najbardziej ekskluzywnych restauracji, ale coś, czego nie mogę zapomnieć z dzieciństwa, czyli frytki domowe i babcine. Cała rzecz w tym, że żeby na nie zasłużyć, trzeba było się najpierw napracować. Umyć i wyszorować kartofle. Pracowicie je obrać (a babcia nie uznawała obieraczek, więc nożykiem!). Pokroić w odpowiedniej grubości plastry, a potem właściwych wymiarów pałeczki (babcia to trochę perfekcjonistka była). No i dopiero wtedy rozgrzewało się w wielkim garnku olej. My z siostrą, zmęczone po tych przygotowaniach, ledwo siedziałyśmy z głodu. A olej dalej się grzał i grzał. I wreszcie porcja frytek lądowała w środku, a my, zawieszone nad garnkiem jak dwa sępy, uważnie obserwowałyśmy jak kartofle się rumienią. Zarumienione wędrowały na papierowy ręcznik. I jeszcze musiały chwilę poleżeć, żeby nadmiar oleju wsiąkł w papier. I dopiero wtedy, obsypane masą soli, frytki nadawały się do konsumpcji. Być może dlatego tak nam smakowały (nic już nigdy tak nie smakowało), że tyle trzeba się było na nie naczekać :)
Pozdrawiam serdecznie!
2012/06/05 20:43:47
Chciałabym żeby była to pizza. Taka na cienkim cieście, ale wypchana po brzegi salami, serem i ananasem. Koniecznie z dużą ilością sosu czosnkowego. A co, jak już umierać to z pełnym brzuchem, a skoro później i tak się rozkładamy to ja chcę rozkładać się o zapachu czosnku ;)

Gość: DD, ip-93-154-169-9.multi.internet.cyfrowypolsat.pl
2012/06/05 21:08:54
A ja chciałabym jajko sadzone. Takie z pół na pół ściętym żółtkiem. Dlatego że takie jajka potrafi zrobić tylko mój TŻ a jeśli dostałabym właśnie to na ostatni posiłek, to znaczyłoby że TŻ jest przy mnie.

dagus90@o2.pl

Gość: Ola1984, 87-204-34-115.ip.netia.com.pl
2012/06/05 21:25:46
Ostatnia potrawa w życiu? Z pewnością byłoby to tiramisu....Cała forma pysznego tiramisu, z tłustym i strasznie kalorycznym mascarpone, dużą ilością amaretto i aromatyczną kawą, posypane gorzkim kakao...Rozpływający się w ustach deser przywodził by na myśl same cudowne chwile, które przeżyłam podczas mojej ziemskiej wędrówki.
FB polubione jako Kuchnia szeroko otwarta
olusia23@poczta.onet.pl
2012/06/05 22:30:00
A ja bym zjadła tarte biszkopty z tartym jabłkiem, bo to moje smaki dzieciństwa. Taki deserek często robiła mi moja ukochana babcia.
2012/06/05 22:53:10
hmmm po części niedługo czeka mnie taki nietypowy wybór (przymusowa rezygnacja ze wszystkiego dobrego na rzecz płynnych papek przez parę miesięcy). zostało mi jeszcze kilka tygodni, ale już wiem co zjem 'dzień przed' :) - pizza na grubym cieście, z rantami pełnymi sera i podwójnym ciągnącym się serm w środku, z mocą oregano i bazylii oraz ostrymi papryczkami :D w rozmiarze xl i cała dla mnie - tak będzie! a na deser lody z bitą śmietaną i orzechami :D
2012/06/06 07:58:16
gratuluje 100 !!!
zupelnie nie jestem przygotowana na taka chwile. Mam cala niekonczaca sie liste co bym zjadla . Wybralam tylko niektore potrawy z twojego bloga , ktore wygladaja booosko i nie mialam jeszcze czasu ich wyprobowac! nie bedzie to wiec jedno danie , ale caly dzien ! Na sniadanko koniecznie surowke pieknosci. Potem curry z soczewicy + salatka z kielkow. Na deser nie moglam sie jeszcze zdecydowac , wiec wybralam 2 ! -czekoladowa chmure Nigelli i ciasto bezowe z orzechami i czekolada .Na kolacje twoj krem z dyni z imbirem + kakaowe placuszki z gruszka . W razie gdyby to mialo potrwac ,to napewno zabiore tez piekielne kulki ..haha nigdy nie wiadomo .
Wiem, ze nie biore udzialu w konkursie, ale nie moglam sie powstrzymac, zeby wzniesc toast za ta 100 ! i zyczyc ci wszystkich wspanialosci w oczekiwaniu na nowe pomysly z nowej kuchni ...
Pozdrawiam z Francji
2012/06/06 08:30:34
O rany, ale jestem zaskoczona takim odzewem i tymi Waszymi przedśmiertnymi orgiami kulinarnymi;P
Do Basi sprostowanie: jak najbardziej bierzesz udział w konkursie, chodzi tylko o przesłanie nagrody (dodałam gwiazdkę w tej sprawie w zasadach konkursu):)

Gość: Małgosia, afpx84.neoplus.adsl.tpnet.pl
2012/06/06 08:37:14
Dynię gotowaną w niewielkiej ilości wody z brokułami, pieprzem, solą, natką pietruszki, kurkumą, polane tahini.
To moje ulubione danie, mogę je jeść na okrągło, więc chciałabym też na koniec ;-)

Gość: kózka, nat2-10.ghnet.pl
2012/06/06 09:57:07
Pokusiłabym się o własnoręcznie, grubaśnie ukrojoną pajdę świeżutkiego, pysznego i jeszcze gorącego pełnoziarnistego chleba z pestkami dyni (własnej roboty?), z dodatkiem odrobiny masełka, następnie warstwą serka naturalnego bieluch (może też być twaróg), a całość uwieńczyłby mega-truskawkowy dżem (własnej roboty?).
Mmmm... niebo w gębie! Raj na ziemi.. czyli żyć(!), nie umierać :)
Serdeczne pozdrowienia z Krakowa!

Gość: Dana, gmw66.internetdsl.tpnet.pl
2012/06/06 12:47:31
Byłoby to danie, którego sama nie umiem lub nie mogę (np. z powodu braku składników) przyżądzić. Jeszcze nie wiem co to by było, bo eksperymenty w kuchni uskuteczniam z lepszym bądź gorszym skutkiem. Prościej by mi było wybrać kucharza, bo wiem jaką kuchnię lubię :-) Ale na obecną chwilę stwierdzam tak: zjadłabym żabnicę w jakiejkolwiek postaci, bo chciałabym poznać jej smak, a nie miałam jak dotąd okazji.
Pozdrawiam!

Gość: aw, acmp16.neoplus.adsl.tpnet.pl
2012/06/06 18:59:57
Myślę, że z powodu wiecznego niezdecydowania, nie miałabym ochoty na nic, wystarczyłaby mi woda z limonką ew. z odrobiną ginu, natomiast zaprosiłabym mojego męża na wspaniały bigos z mieszanej kapusty (słodko - kiszony) z prawdziwkami zbieranymi nad Soliną, suszonymi śliwkami i czerwonym półwytrawnym winem, taki staropolski trzykrotnie podgrzewany, podawany bez pieczywa ........... i do tego szczypta zadowolenia z bycia razem.
2012/06/06 22:37:45
...licząc na to, że ostatnie chwile spędziłabym w ukochanej Katalonii zjadłabym pan con tomate - czyli właśnie katalońską przystawkę w postaci grzanki polanej oliwą, z wtartym czosnkiem i pomidorem. Niezwykle proste, ale przepyszne połączenie, kojarzące mi się z czasem, kiedy mieszkałam w miejscu pełnym słońca, przepysznych owoców i warzyw. Cóż do szczęścia więcej potrzeba?
2012/06/07 14:39:04
Dobre pytanie :)
Po długich namysłach myślę, że byłyby to pierogi, podsmażane na patelni z cebulką, z czego każdy z nich miałby inny farsz, abym mogła w ostatnich chwilach swojego życia nacieszyć się różnorodnością potraw kuchennych :D Jako napój do posiłku, poprosiłabym o kawę mrożoną, z dużą ilością lodów, bitej śmietany, karmelu, czekolady, ciasteczek, orzechów i alkoholową nutką, tak by się nacieszyć wszystkim tym co słodkie i pyszne.. chociaż mam nadzieję, że nigdy nie będę zmuszona do takiego posiłku ;)
2012/06/08 10:53:32
Ja nie mam wątpliwości.

Byłaby to ogrooomna porcja spaghetti bolognese, przyrządzona z najlepszych składników, z pomidorami pachnącymi słońcem, czosnkiem, ziołami, oliwkami, zasypana parmezanem oraz dużą ilością żółtego sera...
Zasypana - to dobre słowo.
A na deser - pizza z tuńczykiem...
A na drugi deser - deser z bitą śmietaną i owocami ;)

Takie kulinarne fantazje :D Wyszłam na strasznego żarłoka? Wyszłam :)

PS Na co dzień się nie obżeram, staram się jeść zdrowo, uczę się gotować według pp (i tu dziękuję, bo Kuchnia Sowy jest dla mnie źródłem inspiracji :))
I oczywiście lubię na fb.

Pozdrawiam serdecznie :)
2012/06/08 19:55:57
Zaskoczona jestem trochę takim pytaniem konkursowym :-) Wybrałabym pewnie dużą tłusta golonkę z grilla, a do tego kopa frytek, musztarda i kufel zimnego piwa :-) Takie proste śląskie danie :-) pozdrawiam serdecznie
2012/06/09 16:35:06
A ja nie mam żadnych wątpliwości coby to miało być :) Jest takie jedno danie, bardzo proste zresztą ale za każdym razem ja je jem to rozpływam się z rozkoszy :) Ma w sobie kilka składników za którymi wprost przepadam a całość jest jak dla mnie idealna :) Są to naleśniki z pieczarkami i serkiem topionych na ostro :) Danie to nazywamy z Mężem "potrawą naszego domu" ;p i choć jest proste i tanie to nie jemy go zbyt często bo nie chce nam się smażyć naleśników ;p Gdyby to miałoby moje ostatnie danie w życiu to chętnie stałabym przy tej patelni nawet pół dnia żeby na koniec móc zjeść to co tak lubię :D

Gość: Catus, 109.231.7.190.koba.pl
2012/06/10 11:45:46
Flaki.
I nie dlatego, że kontekstowo z wizją końca życia się kojarzą , i byc może estetycznie też :D
I wcale nie dlatego,że trzymają sie mnie nekro-żarty.
Ja po prostu tak nie lubię zapachu i widoku flaczków, że nigdy nie miałam odwagi ich spróbować. Wydają mi się tak ohydne, że mam wrażenie, że zaraz po ich spróbowaniu bym umarła. A ja nie chcę jeszcze zakończyć swojego żywota.
No ale gdybym wiedziała, ze to ostatnia potrawa w moim zyciu - w końcu mogłabym zaryzykowac. I zrobiłabym to, bo ja lubię "lubić" i kto wie, może żyję w nieświadomości, że ta obrzydliwa śmierdząca breja to moja ulubiona potrawa, wbrew pozorom. To było by piekne, przekonać się o tym u kresu mojego zywota :D

POzdrawiam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli spodobał Ci się ten wpis/przepis, masz jakieś sugestie albo skorzystałeś z niego - podziel się tym w komentarzu.
Jeśli komentujesz jako anonimowy, zostaw proszę swoje imię.
Pozdrawiam i dziękuję!