Pomyślałam: czemu nie:)
Takiego detoksu nigdy nie robiłam, to dla mnie nowe doświadczenie. Opiera się na produktach roślinnych z wyłączeniem glutenu (korzysta się z kaszy jaglanej, ew. gryczanej albo komosy ryżowej), niektórych owoców (z dużą zawartością fruktozy), wyłączeniem strączkowych i używek.
Na 2 tygodnie pożegnałam się więc z kawą (której kompletnie mi nie brakuje, szok!), jajkami, masłem i pozostałymi produktami odzwierzęcymi. Dzisiaj jest piąty dzień detoksu, czuję się bardzo dobrze, nic mi nie dolega (w pierwszym dniu jedynie lekkie ćmienie głowy), nie chodzę głodna (miałam takie obawy), a nawet wręcz przeciwnie: nie jestem w stanie zjeść zaplanowanych 3 posiłków, wypić soku warzywnego i ew. jeszcze zjeść przekąskę.
Jem bardzo dużo warzyw, piję warzywa w postaci zblendowanej, nigdy tylu warzyw nie jadłam w ciągu dnia.
Wczoraj dodatkowo przeszłam przez wyzwanie, czyli imprezę z mnóstwem smakołyków i innych dobroci (niedozwolonych oczywiście dla mnie w tej chwili). I się nie skusiłam:)
Jem bardzo dużo warzyw, piję warzywa w postaci zblendowanej, nigdy tylu warzyw nie jadłam w ciągu dnia.
Wczoraj dodatkowo przeszłam przez wyzwanie, czyli imprezę z mnóstwem smakołyków i innych dobroci (niedozwolonych oczywiście dla mnie w tej chwili). I się nie skusiłam:)
Dzień przed detoksem zrobiłam sobie badanie na Tanicie, żeby mieć porównanie czy coś się u mnie zmieni w kwestii cielesnej. Takie badanie kiedyś, jak zaczęłam chodzić regularnie na fitness, robiłam sobie co jakiś czas, ale potem zapomniałam o tym i ostatnie robiłam rok temu chyba. I teraz mnie bardzo zaskoczyło, że mam większą zawartość tłuszczu niż miałam przy wcześniejszych moich badaniach. Podejrzewam, że to "zasługa" pofolgowania sobie w kwestii chleba (co prawda dobry jadałam, ale widocznie za dużo), owoców, które ostatnio wręcz pochłaniałam i słodyczy, które mimo że w większości zdrowe, to jednak słodkie, nie ma co z tym dyskutować.
Po zakończeniu detoksu zrobię podsumowanie co mi on dał, jak się po nim czuję, co zyskałam itp.
W międzyczasie pewnie wrzucę jeszcze jakieś przepisy, a dzisiaj kilka przepisów z pierwszych dni, to przepisy na dania, które bardzo mi przypadły do gustu.
W międzyczasie pewnie wrzucę jeszcze jakieś przepisy, a dzisiaj kilka przepisów z pierwszych dni, to przepisy na dania, które bardzo mi przypadły do gustu.
Pierwszego dnia cały dzień jedliśmy zupę warzywną. Dla mnie nowością był udział cebuli i siemienia lnianego, bo do zupy ich nigdy nie dodaję.
1. Zupa brokułowa z kaszą jaglaną
Składniki na 3-4 porcje:
* 1/2 szklanki kaszy jaglanej
* 1/2 szklanki kaszy jaglanej
* brokuł
* 2 ziemniaki
* 2 ziemniaki
* 2 marchewki
* pietruszka
* kawałek selera
* 1/2 pora
* 2 cebule
* 2 ząbki czosnku
* 2 łyżki świeżo zmielonego siemienia lnianego
* łyżka oliwy
* sól, pieprz, kurkuma, macierzanka/tymianek, kozieradka, ja dodałam mój ulubiony lubczyk i czosnek niedźwiedzi
Warzywa pokroiłam, wrzuciłam do wody, dodałam przyprawy. Po kilku minutach dodałam kaszę, ale można ją ugotować osobno i dodać do gotowej już zupy.
Po 15 minutach gotowania dodałam różyczki brokuła, wyciśnięty czosnek i siemię lniane i po zagotowaniu się zupy gaz wyłączyłam. Chwilę jeszcze zupa postała, żeby nabrała mocy:)
Można zjeść w takiej postaci, ale ja wolę zupy krem, więc zmiksowałam zawartość garnka i na talerzu polałam oliwą.
2. Budyń jaglany
Składniki na porcję:
* 3 łyżki kaszy jaglanej
* 1/2 jabłka
* 1/2 szklanki dyni pokrojonej w kostkę (miałam zamrożoną)
* trochę mleka kokosowego, albo łyżka kokosu plus trochę wody
* cynamon (najlepiej cejloński)
* pestki granatu
Kaszę ugotowałam 10 minut na maleńkim ogniu, wyłączyłam gaz, wrzuciłam do kaszy dynię i odczekałam jeszcze kilka minut. Wszystko zmiksowałam i posypałam pestkami granatu.
Taki budyń jaglany to znane mi danie, robiłam już kilka razy, tutaj i tutaj,
ale zawsze robiłam z bananem, tutaj jest bez.
Wyszedł bardzo dobry, mimo, że mniej słodki, niż moje poprzednie, ale
granat podkręca fajnie smak.
3. Pasta ze słonecznikiem i suszonymi pomidorami
Składniki na porcję:
* 1/2 szklanki słonecznika
* 1/2 pęczka pietruszki
* 5 suszonych pomidorów
* odrobina oliwy
* 1 łyżka siemienia lnianego
* 150 ml zimnej przegotowanej wody
* sól, kurkuma, pieprz, kozieradka, słodka papryka, kmin rzymski
Dodatki warzywne:
* jarmuż wrzucony na moment na gorącą patelnię, ogórki kiszone, marchewka i kapusta pekińska lub co kto lubi (rzodkiew, seler naciowy itp.)
* 5 suszonych pomidorów
* odrobina oliwy
* 1 łyżka siemienia lnianego
* 150 ml zimnej przegotowanej wody
* sól, kurkuma, pieprz, kozieradka, słodka papryka, kmin rzymski
Dodatki warzywne:
* jarmuż wrzucony na moment na gorącą patelnię, ogórki kiszone, marchewka i kapusta pekińska lub co kto lubi (rzodkiew, seler naciowy itp.)
Słonecznik, sezam i sól podprażyłam chwilę na patelni, wystudziłam i zmiksowałam z pozostałymi składnikami. Ta pasta może stanowić nadzienie do naleśników.
Pycha!
Pycha!
4. Kasza jaglana z sosem pomidorowym
Składniki na porcję:
* 1/2 szklanki kaszy jaglanej
* garść białej rzodkwi/czarnej rzepy
* 200 ml przecieru pomidorowego
* garść jarmużu
* 1 średnia cebula
* 1 ząbek czosnku
* 1/2 pęczka koperku (ja dałam resztki, które miałam zamrożone, nie było 1/2 pęczka)
* łyżeczka oliwy z oliwek
* sól, pieprz, lubczyk, bazylia lub inne ulubione zioła
Kaszę ugotowałam jak zwykle. W międzyczasie udusiłam na oliwie pokrojoną cebulę, dodałam pokrojoną w kostkę rzodkiew, przecier i przyprawy. Trzymałam na maleńkim ogniu ok. 15 minut, po czym dorzuciłam jarmuż, wyciśnięty czosnek i koperek, ponownie zagotowałam.
Kaszę polałam sosem. Sos jest extra! Nigdy nie jadłam rzodkwi inaczej niż na surowo, a tutaj spisała się znakomicie:)
Kaszę polałam sosem. Sos jest extra! Nigdy nie jadłam rzodkwi inaczej niż na surowo, a tutaj spisała się znakomicie:)
5. Orzeźwiające zielone smoothie
Składniki:
* jarmuż
* jabłka
* mięta świeża
* limonka
* imbir
Super soczek!
Jeśli pragniesz latać wśród orłów, nie możesz bez przerwy zadawać się z indykami."
Zig Ziglar
Zig Ziglar
najbardziej urzekł mnie budyń i pasta. pychota!
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli masz ochotę i czas, zapraszam do wzięcia udziału na moim blogu :)
Tak, nie sądziłam, że takie fajne dania będę jeść na detoksie:)
UsuńCiekawa jestem skutków Twojego detoksu. Choć na teraz wydaje mi się że nie skorzystam. U mnie detoksykacja odbywa się w towarzystwie totalnej migreny, a lęk przed nią jest silniejszy od chęci oczyszczania... Ale jakby co, będę pamiętać. Kaszę jaglaną lubię, chleb spokojnie mogłabym nią zastąpić:-)
OdpowiedzUsuńSama jestem ciekawa, ale może ich jakiś spektakularnych nie być, w sensie mocno zauważalnych, bo ja w sumie na co dzień czuję się dobrze, nie mam konkretnych dolegliwości. Samo to, że dobrze się czuję od początku tego detoksu (poza minimalnym przyćmieniem w pierwszym dniu) chyba świadczy, że nie jest u mnie najgorzej z zanieczyszczeniem organizmu.
UsuńJestem ciekawa jedynie tej zaw. tłuszczu, o ile mi się zmniejszy (bo zakładam, że przy takim odżywianiu to się stanie). Bo to jest konkret.
Jestem ciekawa efektów. Obowiązkowo napisz o tym post, jeszcze tu wrócę!:))) Należy pamiętać, że monodiety nie są wskazane przez długi okres, stąd jestem ciekawa, jak będziesz się czuła.
OdpowiedzUsuńNapiszę, oczywiście:)
UsuńTylko moim zdaniem to nie jest monodieta. Monodieta to wtedy, gdy je się jeden produkt, więc przy monodiecie jaglanej je się tylko kaszę. A ja jem w sumie sporo tych produktów i z każdej grupy. Kasza jest dodatkiem, jemy ją raz dziennie przeważnie.
Bardzo się cieszę, że odkryłam kaszę jaglaną, płatki i mąkę, bo to tak uniwersalne i pyszne zboże :) Żałuję, że nie było tak popularne jak teraz w czasie mojego dzieciństwa, bo na pewno śniadania smakowałyby mi bardziej, byłyby zdrowsze i mniej monotonne.
OdpowiedzUsuńNie ma co żałować Jud, lepiej się cieszyć, że odkryłaś i teraz możesz korzystać do woli:)
Usuń