Ten pasztet miał być pierwszym pasztetem samodzielnie przygotowanym przeze mnie. Pierwszy był jednak z wątróbki.
Co się jednak odwlecze, to wiadomo, że nie uciecze, więc ten drugi, co miał być pierwszy, jest dzisiaj.
Przepis od Jadłonomii, prawie nic nie zmieniłam (aż się dziwię!), zmniejszyłam tylko o 1/2 ilość składników.
Co się jednak odwlecze, to wiadomo, że nie uciecze, więc ten drugi, co miał być pierwszy, jest dzisiaj.
Przepis od Jadłonomii, prawie nic nie zmieniłam (aż się dziwię!), zmniejszyłam tylko o 1/2 ilość składników.
Składniki na foremkę 10x20:
* 100 g brązowej soczewicy
* 50 g kaszy jaglanej (3 duże łyżki)
* 50 ml oleju - dałam kokosowy
* kilka śliwek suszonych
* łyżka sosu sojowego
* cebula, liść laurowy, ziele angielskie, goździk jako dodatek do cebuli plus łyżka oleju kokosowego
* ziarno jałowca
* 1/2 łyżeczki majeranku
* szczypta gałki muszkatołowej
* sól, pieprz
* do gotowania soczewicy dałam dodatkowo: kozieradkę, kminek, kolendrę
Najpierw ugotowałam soczewicę z przyprawami i (osobno) kaszę jaglaną. Soczewicę ok. 30 min., kaszę pod przykryciem i na maleńkim ogniu 15 min.
Pokroiłam w kostkę cebulę i wrzuciłam na rozgrzany olej z dodatkiem przypraw. Chwilę smażyłam do zeszklenia, po czym przyprawy (jak było przykazane) wyrzuciłam.
Wrzuciłam wszystkie składniki do miski i zmiksowałam.
Na dno foremki wyłożyłam 2/3 masy, na niej poukładałam miejsce w miejsce kawałki śliwek (miały być całe przez środek, ale ja nie doczytałam i zrobiłam jak zrobiłam, co nie wyszło źle, a nawet wręcz przeciwnie), a na to reszta masy.
Piekłam w moim małym piekarniku ok. 25 minut, w zwykłym może trzeba piec dłużej. Ja wyjęłam, gdy wierzch był już twardy i wyglądał ma dobrze upieczony.
W przepisie było podane, aby trzymać w foremce przez całą noc, a dopiero potem wyjąć z niej, ja wyjęłam po ok. 2 godzinach i pasztet był cały.
Jak smakuje? Smak jest ciekawy, ale trudny do określenia, czuć słodycz śliwek dość mocno.
Pasztet najbardziej mi smakował podjadany solo.
"Poza korzyściami doświadczenie ma tę wadę, że bieg wypadków nigdy nie jest taki sam."
Winston Churchill
mmmm z tą śliwką w środku - bardzo interesujący
OdpowiedzUsuńŚliwka pełni rolę główną, jej smak jest mocno wyczuwalny, tym bardziej, że ja dałam jej więcej niż w przepisie było:)
UsuńCzym bym mogła zastąpić sos sojowy? Bo do soi nie mam za grosz przekonania:(
OdpowiedzUsuńMarta z Jadłonomii (autorka przepisu) poleca płatki drożdżowe lub sos Tamari i twierdzi, że ten dodatek jest ważny, bo dodaje pasztetowi smaku umami.
UsuńJa miałam sos, ale jakbym nie miała, to bym niczego w zamian nie dawała chyba. Ale ja nie jestem koneserem i być może ten dodatek ma rzeczywiście znaczenie duże.
Myślałam, że nie jestem głodna. Zobaczyłam pasztet i zmieniłam zdanie.
OdpowiedzUsuńI czym zaspokoiłaś głód?;)
UsuńPrzeprosiłam wczorajszą zupę jarzynową ;) A dzisiaj na śniadanie w końcu odważyłam się na pastę jajeczną z suszonymi pomidorami. Prostota i wybitność.
UsuńPiekne określenie dla tej pasty:)
Usuńno i właśnie takie pasztety lubię, przepis muszę koniecznie wypróbować! pasuje mi w nim wszystko, a zwłaszcza dodatek suszonych śliwek :)
OdpowiedzUsuńOj tak, suszone śliwki nadają charakter temu pasztetowi:)
UsuńMniam:) Małgosiu za duzo nowych potraw , nie wyjde z kuchni po tej miesiecznej przerwie;)
OdpowiedzUsuńŻebyś tylko nadążyła z jedzeniem:)
UsuńW tym roku zrobiłam po raz pierwszy pasztet z kaszy mannej i cukinii i tak się rozochociłam, że zrobiłam z soczewicy i kaszy jaglanej i zakochałam się po raz drugi :-) Dla mnie kompozycja ziół w tym przepisie to taka wisienka na torcie. Uwielbiam go jeść samego albo z chlebem z siemienia lnianego, wydaje mi się, że fajnie się smakowo komponuje. Pozdrawiam serdecznie Ania G
OdpowiedzUsuńW dodatku takie pasztety to dość prosta sprawa do przygotowania, co jest ich niewatpliwą zaletą:)
UsuńŚwietny pomysł na pasztet, wygląda pięknie i smakowicie :), i jak tu by nie lubić takiego pasztetu ^^
OdpowiedzUsuńChyba się nie da;)
Usuń