środa, 12 marca 2014

Warsztaty kuchni indyjskiej w Ganesh

 
Warsztaty kuchni indyjskiej w Ganesh
Fot. Maciej Kulig



Kolejne warsztaty kulinarne, w których brałam udział, tym razem w restauracji indyjskiej Ganesh.

Kuchnią indyjską zachwyciłam się jakiś czas temu, bywam w kilku restauracjach indyjskich w Krakowie, lecz Ganeshu jeszcze nie odwiedziłam, więc propozycję warsztatów akurat w tej, przyjęłam z entuzjazmem.
Pierwsze moje wrażenie po wejściu do lokalu było takie, że się pomyliłam i nie jest to restauracja indyjska, bo do tej pory kojarzyły mi się te miejsca z bogactwem kolorów, a tutaj styl piwniczny i powiedziałabym nawet nowocześnie elegancki, czyli z elementami metalu i szkła. 
Lokal ogromny, z zakamarkami i ciekawymi miejscami, jak np. miejsce położone wyżej, do którego wchodzi się po schodkach i w dodatku ukryte za zasłonami. Na warsztaty została wybrana największa z sal z ciekawymi ramami rozwieszonymi na ceglanych surowych ścianach  i bliskością kuchni.


Ganesh to sieć restauracji, jest ich 8 w pięciu miastach Polski i każda jest w innym stylu - ma to obrazować różnorodność kultury indyjskiej.
Warsztaty prowadził sam  właściciel Tapinder Sharma, który nie tylko przygotowywał dla nas potrawy, ale i dużo nam opowiadał o swoim życiu (mieszka od 20 lat w Polsce) i kuchni indyjskiej. 
Na uwagę zasługuje fakt, że kuchnia w Ganeshu oparta jest na tradycyjnych recepturach i oryginalnych składnikach, a przyprawy są sprowadzane z Indii.


warsztaty kuchni indyjskiej w Ganesh
Fot. Maciej Kulig

Tyle tytułem wstępu, a teraz o warsztatach.
Na pierwszy warsztatowy ogień poszedł  farsz ziemniaczany z zielonym groszkiem do nadziania samosów. Farsz przygotował prowadzący, a my dostaliśmy po kawałku samosowego ciasta i naszym zadaniem było zrobić z niego kieszonkę, a potem ją tym farszem wypełnić. Ciasto najpierw trzeba rozwałkować na bardzo cienki długi placek, a potem skleić wg instrukcji, co okazało się wcale nie takie proste i każdemu z nas samosy wyszły inne, ale w końcu w kuchni nie chodzi o taśmową produkcję, czyż nie? 

Instrukcja jak lepić:


Warsztaty kuchni indyjskiej w Ganesh
Fot. Maciej Kulig

Tutaj moje stanowisko pracy oraz samosy surowe i po usmażeniu: 


warsztaty kuchni indyjskiej w Ganesh

 
Następnym daniem przygotowanym w trakcie warsztatów był sos na bazie szpinaku (szpinak to bardzo popularne warzywo w Indiach) z kurczakiem, podawany z ryżem i chlebkiem naan. Najbardziej zadziwiło mnie używanie chochli do mieszania sosu, nie spotkałam się  dotąd z takim jej wykorzystaniem;)
Chlebek znów przygotowywaliśmy sami, każdy na swoim stanowisku. Z ciastem była fajna zabawa, bo najpierw się go rozgniata na blacie zwilżywszy palce oliwą, a potem przerzuca z jednej dłoni na drugą, co średnio zgrabnie nam wychodziło. Ale zgrabnie czy nie zgrabnie liczy się efekt, a ten był w pełni zadowalający - nasze chlebki wyszły pyszne! 
Pieczone były w tradycyjnym piecu tandoor.


Warsztaty kuchni indyjskiej w Ganesh
Fot. Maciej Kulig
Warsztaty kuchni indyjskiej w Ganesh
Fot. Maciej Kulig
Warsztaty kuchni indyjskiej w Ganesh
Fot. Maciej Kulig

A tutaj moje chlebki -  surowy i upieczony w towarzystwie całego dania:






Mimo, że to wyrób pszeniczny, a ja unikam pszenicy, to jednak na chlebki naan zawsze się skuszę podczas wizyty w indyjskiej restauracji, więc  i tym razem nie mogło być inaczej:)

W międzyczasie popijaliśmy lassi: czyste i z mango (pyszne, ale słoooodkie bardzo), a na końcu kto chciał mógł skorzystać z malowania dłoni henną.
Ja się nie skusiłam, ale chętnych było sporo.



Fot. Maciej Kulig

To były bardzo udane warsztaty i fajnie spędzony czas, a restaurację na pewno odwiedzę nie raz, do czego i Was zachęcam:)






6 komentarzy:

Jeśli spodobał Ci się ten wpis/przepis, masz jakieś sugestie albo skorzystałeś z niego - podziel się tym w komentarzu.
Jeśli komentujesz jako anonimowy, zostaw proszę swoje imię.
Pozdrawiam i dziękuję!