W październikowych poleceniach coś do picia (zdrowego, oczywiście), zobaczenia, poczytania, a także zmiany przyzwyczajeń.
Zapraszam:)
1. 12 kroków do szczęścia/wolności, czyli z czego dobrze jest zrezygnować, by żyło się lepiej.
2. Z herbatką z czystka zetknęłam się już kilka lat temu, ale wtedy nie zainteresowałam się bliżej jej właściwościami.
Teraz znów herbatka stanęła na mojej drodze i przyciągnęła moją uwagę w sklepie, w którym robię częste zakupy. Na tyle, że po przyjściu do domu poczytałam dla kogo jest polecana i co daje i przy następnej bytności w tymże sklepie zakupiłam. Teraz piję i rodzinie podsuwam.
Przeczytajcie i pijcie też:)
3. Zawsze byłam przeciwniczką suplementacji.
Uważałam, że jak się zdrowo odżywiamy, to wszystkie składniki odżywcze nasz organizm pozyskuje z żywności w odpowiedniej, czyli w pełni pokrywającej jego zapotrzebowanie, ilości. Uważałam tak nawet wtedy, gdy nie dbałam za bardzo o to, co jem; nie było dla mnie metodą jeść byle co i łykać witaminy.
Zmieniło mi się spojrzenie na sprawę diametralnie gdy ok. rok temu zderzyłam się z prawdą o witaminie D3. I o jej powszechnych niedoborach i ich skutkach. Co prawda witamina ta nie jest pozyskiwana z pożywienia w znaczącej ilości, ale temat zakiełkował w mojej głowie. Wtedy to zaczęłam ją suplementować (okazało się, że dużo za mało, choć zgodnie z powszechnymi lekarskimi zaleceniami) i rozglądać się w temacie. Przyspieszyłam to moje rozglądanie, gdy u męża zdiagnozowano chorobę tarczycy Hashimoto.
Czytałam artykuły, opracowania, przeglądałam internetowe fora, robiłam notatki i coraz bardziej łapałam się za głowę. W pewnym momencie natrafiłam na książkę "Ukryte terapie" i zaczęłam słuchać wykładów autora tej książki na YouTube. Wtedy to z całą mocą dotarło do mnie jaki to jest poważny problem - niedobór witamin i mikroelementów.
Żyjemy w takim środowisku jakie jest, oddychamy zanieczyszczonym powietrzem, stres towarzysz nam na co dzień (i mamy problem z jego opanowaniem), a żywność, nawet ta bardziej zdrowa, nie dostarcza już takiej ilości związków odżywczych jak 20-30 lat temu. Wszystko to ma wpływ na zawartość witamin i innych związków koniecznych do prawidłowego funkcjonowania organizmu. I coraz częściej okazuje się, że nasze ciała nie są odpowiednio odżywione i mają spore niedobory. Nawet te, zdawałoby się, zdrowe ciała, a nie wspominając już o chorych.
Bardzo polecam tę książkę, nie tylko ze względu na witaminy, to książka o podejściu do zdrowia, książka o tym, że medycyna, która miała nam służyć, paradoksalnie trzyma nas w chorobie (choroby przewlekłe) lub wręcz chorobę pogłębia (np. zalecenia w leczeniu osteoporozy).
Książka oparta na badaniach, nie wyssanych z palca spekulacjach, badaniach, które nie są chyba na rękę medycynie, a już na pewno farmacji i dlatego może tak trudno spotkać lekarza, który by się przedstawionymi w nich faktami kierował.
4. Prowadząc auto zawsze zdejmuję z siebie wierzchnie okrycie, zimą kurtkę, a w innych porach roku płaszcz, czy nawet grubszy sweter. Ponieważ robię to dla wygody (kinestetyk!), bo odzież ogranicza ruchy przy prowadzeniu auta, więc nie robię tego z kolei gdy korzystam z auta jako pasażer.
Po przeczytaniu tego artykułu uświadomiłam sobie, że to moje dążenie do wygody za kierownicą powoduje, że nie jestem narażona na dodatkowe niebezpieczeństwo w razie wypadku. Nie miałam o tym pojęcia. Ale jednocześnie to niebezpieczeństwo jednak dotyczy mnie jako pasażera.
Widzę, że większość (zdecydowana) osób jeździ w kurtkach lub grubej odzieży. Przeczytajcie więc koniecznie, to może Wam uratować, jeśli nie życie, to zdrowie.
5. Nie mam już tego problemu, bo moje dziecko już okres dzieciństwa ma dawno za sobą, ale dla mam maluchów polecam ku rozwadze. Po raz kolejny apel: czytajmy etykiety i nie wierzmy autorytetom (złudnym!) i instytucjom, które powinny nam służyć, a okazuje się, że służą komu/czemu innemu.
Tym razem co rekomenduje dla dzieci Instytut Matki i Dziecka.
6. Bogowie.
Nie jest to dla mnie, jak często czytam w recenzjach, film o drodze do sukcesu pokazujący, że wszystko można osiągnąć w życiu i to tylko kwestia nie poddawania się porażkom i szukania wyjścia z sytuacji. Oczywiście to był sukces, ogromny, ale myślę, że takie osoby jak Religa tego w takich kategoriach nie postrzegają. To jest dla nich pasja, przesłanie życiowe, żeby nie nazwać tego górnolotnie misją. Takie osoby są w stanie podporządkować temu całe swoje życie. I dochodzą do tego, co zamierzali, taką czy inną drogą.
Ale jest jedno ale, o którym mało się mówi i które jest mało popularne, zwłaszcza w kulturze zachodniej, która nam wmawia, że możemy mieć w życiu wszystko.
Otóż jest cena za taką drogę. Cena dla głównego bohatera i dla jego rodziny i bliskich. Duża cena.
Może tu było warto taką cenę ponieść, zyskała ludzkość, może w ogóle takie rozważania nie miały w tym przypadku racji bytu, może nie. Często jednak przy ustalaniu priorytetów życiowych, o mniejszym zdecydowaniu wpływie na ludzkość, o tym się zapomina lub to się pomija. I często, w momencie gdy jest się na tym upragnionym szczycie, okazuje się, że cena była za wysoka...
Film bardzo polecam, jeśli jeszcze nie widzieliście - wybierzcie się:)
Film jest świetny. Wciąż warto go polecać, aby jak najwięcej osób obejrzało. I oprócz bardzo dobrej gry aktorskiej i realizacji, mnie zafascynowała właśnie sama historia. To, że trzeba tak wiele poświęcić, pokonać tyle trudności i znieść niejedną bolesną porażkę, aby odnieść w końcu sukces. Masz rację, to nie jest popularne w dzisiejszym świecie, mówienie o kosztach i trudnościach spełniania marzeń. Właśnie dlatego "Bogowie" są filmem niesłychanie prawdziwym i potrzebnym.
OdpowiedzUsuńJa również przez bardzo długi czas byłam przeciwniczką suplementacji, ale przy witaminie D się poddałam:) Łykam grzecznie kropelki, mam świadomość że to potrzebne.
O trudnościach się mówi, mniej lub więcej, o kosztach prawie wcale. A koszty są zawsze, bo wszystko ma swoją cenę, która trzeba zapłacić.
Usuń12 kroków bardzo mi się podoba, chyba nie opanowałam jeszcze wszystkich, ale jestem na dobrej drodze, może dlatego od dłuższego czasu czuję się naprawdę szczęśliwa:)
OdpowiedzUsuńCzystka piję, etykiety czytam (teraz już zawsze!), ale w zimie do auta bez kurtki nie wsiądę! No way;)
Skoro czujesz się już szczęśliwa, to może nawet tych 12 kroków Ci nie potrzeba:)
UsuńJak musisz w kurtce, to pamiętaj o pasach zapiętych pod nią i też będzie bezpiecznie.
Lubię u Ciebie ten cykl, tym razem szczególnie zainteresowały mnie "Ukryte terapie" (które polecałaś zresztą u mnie na blogu w kontekście postu o suplementacji przy chorobach - dla zainteresowanych tym wątkiem tutaj: http://healthandthecity.pl/niedoczynnosc-tarczycy-suplementacja/ ). Myślę, że warto poświęcić trochę czasu na tego typu poszukiwania.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że warto nie tylko trochę;)
UsuńCiesze się, że lubisz ten cykl, potwierdza się po raz kolejny, że to był dobry pomysł.
Sowula, moje posty nie chcą się opublikować, próbuje drugi raz... Może tym razem... Dzięki za mądre słowa i informacje i lecę sobie zaparzyć czystka od koleżanki, która się oczyszcza po diecie czy przed... już sama nie wiem... ;-)
OdpowiedzUsuńCzystek jest dobry na każdą porę;)
UsuńJak Ci idzie praktykowanie minimalizmu?:)
Czytam zgodnie z zasadą, czyli minimalnie codziennie ;-) Obiecany raport dostarczę, ale potrzebuję czasu... Świetna książka! Warta wygrania. Jestem Ci bardzo wdzięczna! :-)
UsuńJa się w przyszły czwartek wybieram na spotkanie z autorką w Krakowie:)
UsuńNo i dołączam do grona, których Małgosia zainspirowała do badania witaminy D3.
OdpowiedzUsuńWynik, mimo wakacji w słońcu, marny - 17,20 ng/ml w zakresie poziom niewystarczający.
Dzięki Małgorzato za akcję uświadamiającą. Nie sądziłam, ze to co suplementuję to za mało.
Cieszę się Joasiu, nie z niskiego wyniku oczywiście, ale z tego, że badanie zrobiłaś i działasz dalej:)
Usuń