Ale w końcu wpadła i soczewica;)
Miałam zamiar połączyć ją w daniu z włoską kapustą, bo akurat zakupiłam całą główkę, ale zobaczyłam trochę kaszy jaglanej pozostałej ze śniadania i kilka łyżek przecieru pomidorowego z innego dania i przyszło mi na myśl, że może zupa...?
Zupy z soczewicy jeszcze nie gotowałam, więc ta myśl bardzo mi się spodobała, tak bardzo, że wprowadziłam ją w czyn.
Miałam zamiar połączyć ją w daniu z włoską kapustą, bo akurat zakupiłam całą główkę, ale zobaczyłam trochę kaszy jaglanej pozostałej ze śniadania i kilka łyżek przecieru pomidorowego z innego dania i przyszło mi na myśl, że może zupa...?
Zupy z soczewicy jeszcze nie gotowałam, więc ta myśl bardzo mi się spodobała, tak bardzo, że wprowadziłam ją w czyn.
Zupa powstała błyskawicznie, a smakiem tak mnie pozytywnie zaskoczyła, że zjadłam obie porcje w ten sam dzień: jedną na obiad, a drugą na kolację.
Składniki na 2 porcje:
* 5 łyżek czerwonej soczewicy
* 3-4 łyżki przecieru pomidorowego
* 4 łyżki ugotowanej kaszy jaglanej
* pietruszka, kawałek kapusty włoskiej, ew. marchewka (ale ja unikam, bo nie przepadam)
* mała cebula
* 1/2 łyżeczki posiekanego imbiru
* kurkuma, kolendra, tymianek
* sól
* ziarna słonecznika
* łyżka oleju + 2 łyżeczki masła
Na rozgrzany olej wrzuciłam drobno pokrojoną cebulę (sł), lekko zeszkliłam, dorzuciłam imbir i rozgniecione ziarenka kolendry (o), pomieszałam, wlałam ok. 1/2 litra zimnej wody i lekko posoliłam (sn).
Dodałam soczewicę i przecier pomidorowy (k), po 1/5 łyżeczki kurkumy i tymianku (g) i bardzo drobno posiekaną kapustę i pietruszkę (sł).
Gotowałam pod przykryciem na małym ogniu ok. 15 min.
Po tym czasie dołożyłam kaszę jaglaną, wymieszałam i moment odczekałam, żeby wyrównała się jej temperatura.
Po tym czasie dołożyłam kaszę jaglaną, wymieszałam i moment odczekałam, żeby wyrównała się jej temperatura.
Na talerzu położyłam łyżeczkę masła, wlałam zupę, a na wierzch dorzuciłam pestki słonecznika (lepsze by były uprażone, ale ten dodatek wymyśliłam w ostatniej chwili i już nie chciało mi się prażyć).
Soczewica - wpływa korzystnie na serce i krążenie, wzmacnia witalność nerek.
Podobnie jak fasolka adzuki, fasolka mung i zielony groszek może być spożywana regularnie, gdyż jest łatwa do strawienia. Nie wymaga namaczania (a jeśli, to krótko ok. 2 godz.) i szybko się ją gotuje (najszybciej czerwoną).
"Żeby dostać od życia to, czego się pragnie, trzeba najpierw zdecydować, czego się pragnie".
Ben Stein
Pyszności! Zupa z soczewicy to moja ulubiona i często ją gotuję.
OdpowiedzUsuńArnika, czuję, że u mnie tez tak będzie, tym bardziej, że szybko się ją gotuje:)
UsuńSpróbuję w Twojej wersji, bo ostatnio chodzi za mną coś z jaglaną, a przyznam, że do zupy jeszcze nigdy jej nie dodawałam. A przy okazji mój Mięsożerca też nie przepada za gotowaną marchewką, a w tej mojej dzisiejszej soczewicowej mu nie przeszkadzała, mimo że całkiem sporo wrzuciłam :-)
OdpowiedzUsuńKasza jaglana w zupie bardzo mi smakuje, dorzucam ją zwykle, gdy mi zostaje ze śniadania, a na obiad mam właśnie zupę.
UsuńCo do marchewki, to pewnie ginie jej smak w takiej zupie. Ja zwykle dodaję symbolicznie, wolę zdecydowanie więcej selera, pora czy pietruszki:)
zupka wyglada super!Ja soczewice wcinam od wielu juz lat- faktycznie jest latwostrawna(jesli oczywiscie dobrze ja przepluczemy).Co do namaczania- nie radze namaczac soczewicy pomaranczowej,bo,niestety twardnieje podczas gotowania,o zgrozo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Skoro nie trzeba namaczać, to ja nie namaczam w ogóle (wtedy nie muszę wcześniej o tym myśleć, tylko od razu przystępuję do gotowania)
UsuńA czerwona to bym się bała, ze się rozleci całkowicie, bo w gotowaniu trudno ją utrzymać w soczewicowym kształcie - bardziej kolor zostaje;)
Ale ciekawa informacja, że twardznieje po namoczeniu, bo zdawałoby się, że powinno być odwrotnie.
czuję, że bardzo posmakowałaby mi ta zupka :)
OdpowiedzUsuńTo pozostaje Ci tylko zrobić;)
Usuńaz u mnie zapachnialo -:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam zupy z soczewica i gotuje juz od wielu lat ..
dla MM-owcow na I fazie wystarczy podmienic kasze jaglana np na quinoa czy peczak i zrezygnowac z dodatku masla na talerzu ..
A ja nie wiem dlaczego do tej pory zupy nie gotowałam, skoro soczewica tak mi smakuje;)
UsuńBardzo lubię wszelkie strączkowe, więc myślę sobie, że zupa z soczewicy również by mi smakowała... choć przyznaję, że soczewicy jeszcze nigdy w życiu nie jadłam...
OdpowiedzUsuńSmakowałaby Ci Ren-ya, jestem pewna:)
UsuńNiemożliwe! Nie gotowałaś jeszcze zupy z soczewicy?! ;)
OdpowiedzUsuńJak widać możliwe;)
UsuńSoczewicę traktowałam jako składnik nie-zupowy:)
Ale teraz żałujesz za swój grzech zaniechania? ;)
UsuńA gdzie tam! Cieszę się, że znów coś nowego odkryłam;)
UsuńJa też spróbuję ugotować :) i dam znac jak wyszła!
OdpowiedzUsuńDaj znać:)
Usuńa mam pytanie bo widzę, że jesteś ekspertem w kuchni pięciu przemian. Powinnam jeść rozgrzewające pokarmy i w takim razie jak poznać po Twoich przepisach, że są rozgrzewające lub chłodzące? I drugie pytanko kasza jaglana może być podobno bardziej rozgrzewająca gdy ją prażymy a potem gotujemy w gorącej wodzie czy to w takim razie zmienia kolejnośc cyklu przemian? Pozdrawiam cieplutko;)
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć, że się jest uważanym za eksperta, ale takim się absolutnie nie czuję;)
UsuńPowiem co ja wiem i jak ja do tego podchodzę w skrócie, jeśli ktoś miałby jakieś uwagi, to proszę o komentarz czy uzupełnienie:)
Zimą jemy pokarmy bardziej rozgrzewające, a latem oziębiające - taka jest zasada ogólna i dotyczy sytuacji, gdy organizm jest zdrowy i pożywieniem nie leczymy, tylko go odżywiamy.
Generalnie oprócz samej natury pokarmów (zimne, chłodne, neutralne, ciepłe i rozgrzewające) na właściwości pokarmu ma wpływ technika ich przygotowania, czyli surowe są najbardziej ochładzające, a najbardziej rozgrzewające są pokarmy smażone czy grillowane.
Każdy pokarm poddany obróbce cieplnej zyskuje większą energię yang, czyli działa rozgrzewająco.
Typowe potrawy ochładzające, czyli raczej do sporadycznego stosowania zimą to: surówki, sałaty,jogurty, soki, surowe tropikalne owoce.
Potrawy duszone, gotowane (im dłużej, tym większa energia yang), blanszowane, gotowane na parze, smażone, pieczone itd. mają naturę rozgrzewającą - zupy, potrawki, warzywa duszone, zapiekanki itp.
Ale nie chodzi też o to, żeby zimą się nadmiernie rozgrzewać a latem nadmiernie ochładzać, bo w naszym umiarkowanym klimacie takie skrajności raczej nam nie służą. Chyba, że organizm tego wymaga ze względu na niedobory lub nadmiary, ale wtedy dietą już leczymy.
Większość przypraw ma charakter rozgrzewający, ale to też kwestia ilości jaką użyjemy - im więcej, tym oczywiście są bardziej yang.
Prażenie zbóż (również nasion czy orzechów) podnosi energię, więc zimą jak najbardziej zalecane.
Wtedy zgodnie z przemianami robimy tak: do rozgrzanego rondla wrzucamy kaszę jaglaną, prażymy i zalewamy wrzątkiem i jesteśmy cały czas w przemianie Ognia (g), a więc możemy dalej dodać albo produkt z tej przemiany, czyli np. kurkumę, albo z przemiany Ziemi (sł) czyli daktyle czy masło.
Zimą zaleca się spożywać posiłki ciepłe z dodatkiem części surowych warzyw w postaci najlepiej kiszonek czy marynat.
Chleb w postaci grzanek - opiekanie podnosi energię i pozbawia wilgoci. Pasty do chleba z dodatkiem czosnku, cebuli, przypraw rozgrzewających.
Mrożonek Kuchnia Pięciu Przemian nie zaleca, ale szczególnie zimą należy ich unikać.
To tak ogólnie na ten temat i co mi przyszło do głowy:)
Pozdrawiam, gdyby jeszcze coś, to proszę o pytania konkretne:)