Po kilku omletach przygotowanych wg tego przepisu przyszła mi ochota na zmianę.
Ten omlet ma inne proporcje (jeden banan na 2 jajka), dodatek kakao i fig, za to nie ma mąki migdałowej/kokosowej, jak poprzednie.
Składniki na porcję:
* 2 jajka
* banan
* 3 figi
* kopiasta łyżeczka kakao
* łyżeczka masła klarowanego
* kilka orzechów laskowych i figa na wierzch
Jajka lekko roztrzepałam. Banana zmiksowałam z kakao i pokrojonymi figami. Nie udało mi się tego zrobić na całkiem gładko, bo fig wcześniej nie namoczyłam.
Mix połączyłam z jajkami i wylałam na rozgrzaną patelnię z masłem. Smażyłam na niewielkim ogniu, a po chwili delikatnie, za pomocą szerokiej łopatki, przewróciłam na drugą stronę.
Można go jeszcze polać roztopioną gorzką czekoladą, albo śmietanką kokosową.
Omlet bajka! Róbcie!
"Najlepszym wyjściem z trudnej sytuacji jest przejście przez nią"
Robert Lee Frost
Jak pragnę zdrowia! Nie dość, że czekoladowy, to jeszcze bananowy.... Same pyszności. Może na sobotnie śniadanie... Planowałam naleśniki, ale na wieść o tym omlecie chyba zmienię plany:-)
OdpowiedzUsuńZmień, nie pożałujesz:)
UsuńNo to było przepyszne sobotnie śniadanie. Omlet rzeczywiście super, choć trochę pozmieniałam, zamiast prawdziwego kakao dałam zamiennik, wierzch zaś posmarowłam resztką duszonych jabłek i posypałam siekanymi orzechami, no i niebo w gębie było:)
UsuńWypróbowałam też makowiec.... Hmm, w smaku całkiem dobre, choć strasznie tłuste i nieswojo się czułam na myśl, że przez weekend zjadłam prawie całą kostkę masła.... Ale nigdy więcej nie zrobię już niczego, co wymaga miksowania masła z żółtkami. No way!
Renia, a jaki to jest zamiennik kakao? Masz na myśli karob?
UsuńCiekawe Twoje odczucia, że makowiec jest tłusty, nigdy bym tak o nim nie pomyślała. Ale faktycznie jak zjadłaś sama przez 2 dni, to kostkę masła też zjadłaś. Do tego 3 jajka i wiórka, a to też tłuste.
Uświadomiłam sobie, że czasem zjem w dzień szarlotkę, czyli ponad kg jabłek, czy to takie zdrowe, to też nie jestem pewna, bo tutaj z kolei cukier jest. No, ale od dawna wiadomo, że nic w nadmiarze zdrowe nie jest;)
Zamiast miksować żółtka z masłem można utrzeć:)
Tak, karob właśnie, uciekła mi ta nazwa. Kakao i czekolady nie używam ze względu na swoje problemy...
UsuńZe słodyczami tak mam - piekę i potem wiekszość sama zjadam, bo mąż ze wsszytkich słodyczy, najbardziej lubi śledzie;) Makowca skosztował jeden kawałek, powiedział, że dobre, ale więcej nie chciał. No a dłużej niż dwa dni, to nie chcę, żeby mi wypieki leżały... W końcu świeże najlepsze;) Jak bez jajek, to jeszcze się z mamą mogę podzielić, ona też słodyczy nie odmawia.
Ja używam masła wiejskiego - ono jest twardsze z natury (szczególnie zimowe) no i o intensywnym zapachu wiec w makowcu najbardziej ze wszystkiego czułam właśnie masło. Poza tym nie udało mi się w miksowaniu uzyskać konsystencji majonezu. A podczas pieczenia masło z placka zaczęło się wytapiać i kapać na spód piekarnika. Wyglądało to koszmarnie. O zapachu nie wspomnę... A dałam go nawet mniej niż w Twoim przepisie - 170g, bo tylko tyle miałam.
Do ucierania ręcznego nie mam akcesoriów.
Ja dałam też mniej, bo była cała kostka w przepisie i też mi trochę wyciekło, więc pewnie można zrobić z jeszcze mniejszej ilości masła.
UsuńMoże takie ciasta nie dla Ciebie Renia po prostu, bo za dużo w nich tłuszczu, zwłaszcza jeśli używasz wiejskiego masła (ja też zaczęłam się w takie zaopatrywać - w tym cieście było zwykłe - i różni się ono od sklepowego, podobnie jak śmietana).
Pamiętam, że już miałaś problem z jednym ciastem czekoladowym z mojego bloga, też coś tam z masłem było nie tak.
Może bezpieczniejsze szarlotki?:)
Ja generalnie coraz mniej piekę, bo z jednej strony niespecjalnie mnie ciągnie już do słodyczy (w porównaniu do tego, co było kiedyś), a poza tym też najczęściej sama to potem zjadam. Kupuję coraz mniejsze foremki, a i tak za dużo na jednego z tego wychodzi.
Ja ten makowiec na pewno jeszcze zrobię, dodam więcej bananów i może rzeczywiście zmniejszę ilość masła:)
Jak to robisz, że Cię nie ciągnie??? Mnie ciągnie zawsze.... Jeśli już sobie czegoś nie upiekę, to przynajmniej wafla ryżowego z miodem i siekanymi orzechami zjeść muszę;-)
UsuńRenia, ja im mniej jem węglowodanów pochodzących ze zbóż, jakichkolwiek, tym mniej mnie ciągnie do słodyczy.
UsuńNie wiem czy to u każdego taka zależność, ale u mnie widoczna. Ostatnio prawie nie jadam zbóż i nie ciągnie mnie nawet do bakalii, co dawniej było codziennym rytuałem. Może to też efekt większej ilości tłuszczu w moim menu, albo jednego i drugiego razem.
Omlet bardzo ciekawy, a jaki talerz pod nim ładny :)
OdpowiedzUsuńZdobyczny:)
UsuńWow, boski pomysł! :)
OdpowiedzUsuńAkurat mam banany to będę musiała zrobić! *.*
Koniecznie, bo skoro akurat masz, to może nie przypadek:)
UsuńApetyczne śniadanie :) Zdecydowanie moje smaki :)
OdpowiedzUsuńMoje też, bardzo:)
UsuńDziękuję za pomysł na jutrzejsze śniadanko; -) Dwa banany na parapecie bardzo dojrzałe leżą.Zrobimy sobie z mężusiem pyszniutkie śniadanko.Już widzę te czekolade rozpływającą się po omlecie...mniam:-) Milutkiego weekendziku:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dla Was też:)
UsuńBoski boski jeszcze raz boski:-) kto jeszcze nie robił niech biegnie do kuchni :-)
UsuńPo takiej rekomendacji to nie pozostaje nic innego:)
Usuńi to jest idealny pomysł na jutrzejsze śniadanie!
OdpowiedzUsuńCzyli jutro w kilku co najmniej domach będzie czekoladowy omlet na śniadanie;)
Usuń