Nie znałam smaku buratty do czasu, gdy znalazłam przepis na tę sałatkę. Wtedy kupiłam ją po raz pierwszy w życiu (ale to brzmi!, jakbym przynajmniej skok na bungee zaliczyła😃).
Aż się zdarzyło, że miałam ochotę na serek mascarpone z borówkami. Zaglądając do lodówki w poszukiwaniu serka zauważyłam, że mam burattę, której kończył się czas na spożycie.
Pomyślałam, że następnym razem nadam borówkom bardziej płynny charakter, czyli potraktuję je mikserem.
Buszując jednak po YouTube natrafiłam na ciekawy przepis w tym temacie i już wiedziałam, że tak właśnie zrobię!
No i zrobiłam, a nawet dwa razy pod rząd, a potem w krótkim odstępie czasu kolejny, tylko ten nie z borówkami, a z czarną porzeczką.
No wpadłam po uszy!💓
Najpierw wersja pierwsza, teraz jakbym chciała zrobić taką burattę, to bym zmiksowała borówki i podpiekła na maśle morele i może tak jeszcze zrobię.
Składniki na porcję:
* buratta
* ok. 100 g borówek/jagód^
* szalotka - ja dałam kawałek czerwonej cebuli, potem pominęłam ten składnik
* 1 łyżeczka miodu - dałam miód imbirowo-czosnkowy^^
* zamiast chilli dałam ostrą paprykę w płatkach gochugaru^^^
* ocet balsamiczny
* oliwa
* szczypta soli
* kilka orzechów włoskich - dałam pekany
* były jeszcze listki bazylii, ale nie miałam
^ w przepisie było 300 g, ale to moim zdaniem za dużo, dałam 100 g i wystarczyło
^^ kupiłam dawno i jakoś mi nie podszedł do herbaty, bo tak go miałam wykorzystać zimową porą, a w tym zestawieniu okazał się super! Polecam więc dodać trochę imbiru, bo pewnie miodu takiego nie macie
^^^ jest na stałe w mojej kuchni od czasu eksperymentów z kuchnią koreańską
Borówki wrzuciłam na suchą patelnię, dodałam miód, ocet balsamiczny, szczyptę soli, paprykę gochugaru i drobno posiekaną cebulę (tylko raz, potem już nie dawałam cebuli).
Mieszałam i trzymałam na ogniu do czasu zredukowania wytworzonego sosu.
Zdjęłam z gazu, chwilkę przestudziłam (sos wtedy gęstnieje), przełożyłam na naciętą burattę, posypałam orzechami i polałam oliwą.
W trzeciej wersji zamiast borówek dałam czarne porzeczki, które bardzo lubię, ale trudno je upolować i są bardzo krótko dostępne.
Zamiast pekanów dałam orzechy makadamia. To są orzechy, które od dawna mam na stanie, podobno najbardziej wartościowe z orzechów, ale nie weryfikowałam tego.
Ja tego dania nie traktuję jako deser, tylko jako kolację. Wbrew pozorom, to konkretna i sycąca porcja.
Bardzo polecam wypróbować!
"Choćbyśmy nawet mogli stać się uczonymi uczonością drugich, mądrzy możemy być jedynie własną mądrością"
Michel de Montaigne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli spodobał Ci się ten wpis/przepis, masz jakieś sugestie albo skorzystałeś z niego - podziel się tym w komentarzu.
Jeśli komentujesz jako anonimowy, zostaw proszę swoje imię.
Pozdrawiam i dziękuję!