Zachciało mi się naleśników na śniadanie.
Naleśniki w diecie keto robi się najczęściej z samych jajek z dodatkiem tłustej śmietany.
W trakcie mieszania jajek ze śmietaną pomyślałam, że do takich słodkich naleśników (bo zamierzałam je zrobić z nadzieniem z sera) będzie pasować jeszcze mąka migdałowa, więc ją dodałam.
No i chyba przedobrzyłam;)
Składniki na 2 naleśniki:
* 3 średnie jajka (jedno miało 2 żółtka)
* 2 łyżki śmietany 30%
* 2 łyżki mąki migdałowej
* 1/4 łyżeczki masła klarowanego do posmarowania patelni
Nadzienie:
* 100 g sera białego "Wieluń" (używam go do bułek keto)
* łyżka masła orzechowego
* erytrytol lub stewia do dosłodzenia - opcjonalnie
Roztrzepałam jajka, dodałam śmietanę i mąkę migdałową i wymieszałam całość.
Masę podzieliłam na pół i jedną część wlałam na rozgrzaną patelnię. Po chwili chciałam przełożyć na drugą stronę, no ale poniosłam kompletne fiasko...
Ciasto się rwało, było miękkie, nie dało się go przewrócić za nic w całości, mimo, że podważałam delikatnie dwoma szerokimi łopatkami.
Pierwszy wyszedł całkowicie w kawałkach, drugi był już lepszy. Być może dlatego, że dłużej go trzymałam na patelni.
No, ale czy w całości czy w kawałkach, to w sumie nie ma znaczenia jakiegoś wielkiego, w konkursie nie startowałam;)
Posypałam kawałki naleśnika (a może to omlet bardziej?) serem, polałam masłem orzechowym i zjadłam obie porcje z wielkim smakiem!
Przy czym to śniadanie było dla mnie tak obfite (no jak nie?), że zjadłam je o 11 i do godz. 17 nie myślałam o jedzeniu (poza kawą, którą zwykle piję koło 14).
Następnym razem spróbuję zrobić placuszki z tych składników, myślę, że ładnie się odwrócą na patelni.
"Należy być głęboko świadomym nietrwałości wszystkiego."
Dogen
Takie naleśniki robię z serkiem np. łaciatym zamiast śmietanki i nie dodaję migdałowej mąki. Są pyszne!
OdpowiedzUsuńW sumie to wszystko na tej diecie jest pyszne, czy wyjdzie, czy nie;)
UsuńDziękuję za zdjęcia. Wciąż bardzo apetyczne, a pozwalają przewidzieć czego się spodziewać w zmaganiach z ciastem bez mąki :)
OdpowiedzUsuńAnka
Staram się nie fałszować rzeczywistości, szczególnie kulinarnej;) Mam na blogu kilka takich wpisów, gdzie moje kucharzenie zakończyło się nie tym, czego oczekiwałam. Ale nigdy nie jest to dla mnie "tragedia", bo zwykle wychodzi to na dobre, tak czy siak. Jak to w życiu często bywa:)
UsuńPozdrawiam!