poniedziałek, 7 maja 2018

Smoothie bowl, czyli zmiany w mojej diecie


Smoothie bowl, czyli zmiany w mojej diecie




Smoothie bowl, czyli miska z gęstym musem owocowym przybrana owocami, to coś nowego w moim śniadaniowym menu.
Ale po kolei.
Już od dawna w mojej kuchni zachodziły zmiany: przestałam zajadać się jajkami, śniadania zaczęłam jakoś naturalnie opóźniać, albo nawet wcale ich nie jadać. Jesienią eksperymentowałam z postem przerywanym, czyli nie jadłam 24 albo 36-40 godzin.
Generalnie czułam, że coś nowego się z tego wykluje, jakaś nowa koncepcja dietetyczna ( w sensie oczywiście stylu odżywiania).

I oto w marcu moja córka trafiła do specjalisty w Instytucie Medycyny Chińskiej.
O zmaganiach mojej córki z wagą można by pisać dużo i pewnie kiedyś jej historię opiszę. Ta historia nie jest typowa, na pewno. Może nawet jest zupełnie nietypowa.

W lutym w badaniach zleconych przez dietetyka (kolejnego już) wyszła u niej mocna niedomoga hormonalna. I pytanie:  gdzie się teraz z tym udać? Z naszych dotychczasowych doświadczeń endokrynologicznych nie wyniosłyśmy nic dobrego, więc podejrzewałam, że i tym razem będzie tak samo, czyli, że córka dostanie receptę na hormony i tyle będzie leczenia.
Pomyślałam więc o w/w Instytucie, mając nadzieję, że tam, z założenia, spojrzą na organizm całościowo. Chociaż do tej pory tych całościowych spojrzeń miała sporo i jak dotąd nic spektakularnego z tego nie wynikło.
No, ale że do tej pory nie wynikło, to nie znaczy, że zawsze tak będzie.
Spodziewałam się, że dostanie jakieś ichnie zioła, może zaproponują jej akupunkturę, albo coś podobnego. No i na pewno inne zalecenia dietetyczne niż miała dotychczas. Ciekawa byłam jakie, myślałam, że może coś w stylu Kuchni Pięciu Przemian. I nawet sobie pomyślałam, że przy tej okazji ja sama chętnie bym do niej wróciła. Kiedyś przecież bardzo dobrze mi z nią było i nawet nie wiem dlaczego ją porzuciłam.

Nie przewidziałam jednak (i nie miałam na to żadnych szans) takich zaleceń, jakie dostała. Powiem więcej: te zalecenia dietetyczne mnie zaszokowały, w pierwszym momencie wydały mi się wręcz sprzeczne z miejscem, w którym szukałyśmy pomocy.

Co mianowicie moja córka dostała do zastosowania i to jako główny temat, dzięki któremu jej organizm ma powoli wracać do swojej zdrowotnej normy, a waga spadać jako naturalna konsekwencja tego stanu?
Otóż dostała propozycję przejścia  na dietę Raw Till 4, czyli dietę wegańską, bezglutenową i w dużej mierze surową. Do godz. 16 opartą na owocach, a po 16 na gotowanym wegańskim  posiłku typu kasza z warzywami.

Proporcje składników to 80:10:10, czyli 80% węglowodanów pochodzących głównie z surowych owoców i warzyw, 10% tłuszczu (z siemienia lnianego, orzechów, awokado itp) i 10% białka.
Do tego wspomaganie chińskimi ziołami.

Był to dla mnie szok! W życiu by mi nie przyszło do głowy, żeby taką dietą się zainteresować. Przecież do tej pory miała ograniczać owoce (bo cukier!), a teraz ma się nimi objadać?
Ale to co usłyszałyśmy o leczniczym działaniu tej diety na organizm brzmiało bardzo sensownie i kupy, za przeproszeniem, się trzymało, nawet bardzo.

Zosia się zdecydowała na taką dietetyczną kurację, a ja, jak to ja, złapałam temat w żagle i zaraz przystąpiłam do wertowania internetu, głównie YouTube'a. I zaraz też natrafiłam na książkę "Żywe jedzenie, albo dlaczego krowy są drapieżnikami" i oczywiście ją kupiłam.
Książka zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie, polecam ją Wam do przeczytania nawet jesli nie myślicie o jakichkolwiek zmianach w swoim sposobie odżywiania (bo na bank pomyślicie jak ją przeczytacie😁).

Nie znaczy to, że nie mam wątpliwości co do takiego sposobu odżywiania. Mam spore, a pomijając wszystko inne, nie jest to łatwa dieta do przestrzegania. Chodzenie z bananami do znajomych na kolację? Brzmi kiepsko raczej😏.
Ale nie byłabym sobą, gdybym i ja nie chciała poeksperymentować z takim sposobem odżywiania.
Na razie jem owocowe śniadania, co przypomina mi dietę Diamondów z lat 90-tych (czy ktoś z Was taką pamięta?).
Wygląda to tak, że albo jem same owoce przed południem (czyli jem ile chcę tych owoców i kiedy chcę, nie musi to być jeden konkretny posiłek), albo robię sobie duuuużego zielonego szejka, albo właśnie taki smoothie bowl.
Potem jem już "normalnie", z tym, że mocno ograniczyłam mięso (jem 1-2 razy w tygodniu), a szczególnie wędliny, o czym już dawno myślałam (jadłam ich sporo, teraz skubnę plasterek czasem), prawie nie jem nabiału i używam zdecydowanie mniej tłuszczu.
W życiu nie jadłam tylu owoców, zajadam się szczególnie winogronami, których kiedyś nie znosiłam!
Natrafiłam na wskazówkę, żeby nie mieszać owoców kwaśnych ze słodkimi. Ja jednak mieszam, bo nic mi się przy takim połączeniu nie dzieje. Jest też opcja tej diety, w której się je jeden rodzaj owoców na raz, czyli np. same banany, a  w następnym rzucie (za ok. 1/2 godziny) np. winogrona, czy kiwi czy co tam się chce, ale tylko to, bez mieszania z innymi owocami.
I zalecenie (którego przestrzegam), żeby arbuzy i melony jeść zawsze osobno.

Do czego zmierzam i co bym chciała osiągnąć tego jeszcze nie wiem. Może się coś z tego wykluje jeszcze innego niż całościowe owocowe czy wegańskie odżywianie, na które raczej nie przejdę. Na razie mi się to podoba i mam w planie, jak będzie więcej rodzimych owoców, zrobić sobie tydzień frutariański. A potem zobaczę.

Co zaś się tyczy mojej córki, to zaraz na początku pojawił się problem. Okazało się, że jej organizm nie jest przyzwyczajony do owoców w takiej ilości i ich po prostu nie przyjmuje. Córka więc wprowadza je do diety stopniowo i jednocześnie powoli eliminuje produkty odzwierzęce. Jeszcze to potrwa zanim dojdzie do pełnej wersji diety Raw Till 4.
Ale już pojawiła się zasadnicza zmiana: przestała mieć problemy z wypróżnianiem, które miała do tej pory, niezależnie od rodzaju diety. I, choć na razie waga się nie zmieniła, to spodnie zrobiły się wyraźnie luźniejsze...


A teraz kilka moich propozycji na smoothie bowl. Zachęcam do spróbowania takiego śniadania, jest naprawdę pyszne!


Składniki na porcję:
*  3 spore banany
*  garść zamrożonych malin
*  kawałek zamrożonego ananasa
*  na wierzch:ananas, maliny, mięta i melisa



Smoothie bowl, czyli zmiany w mojej diecie

Smoothie bowl, czyli zmiany w mojej diecie



Składniki na porcję:
*  banany -  dałam 3 duże sztuki
*  garść jeżyn (mrożonych, z moich zapasów z lata jeszcze)
*  na wierzch: kawałek banana, wiórki kokosowe, kiwi




Smoothie bowl, czyli miska z koktajlem owocowym

Smoothie bowl, czyli miska z owocami




Składniki na porcję:
*  3 spore banany, w tym 1 zamrożony
*  1/2 pomarańczy
*  na wierzch: mandarynka, kiwi i surowe kakao



Smoothie bowl, czyli miska z owocami

dieta frutariańska



Składniki na porcję:
*  2 spore banany
*  gruszka
*  garść winogron
*  na wierzch: śliwka, winogrona, cynamon



dieta frutariańska

dieta frutariańska



Składniki na porcję:
*  3 spore banany (1 mrożony)
*  garść ciemnych bezpestkowych winogron
*  2 plasterki cytryny (bez skórki)
*  na wierzch: winogrona, wiórki kokosowe, morwa suszona (jest bardzo słodka)



frutarianizm

frutarianizm






"Ludzie wierzą, że będą szczęśliwi, jeśli

przeprowadzą się w jakieś inne miejsce, lecz przekonują się, że to tak nie działa. Gdziekolwiek się udasz, zabierasz tam siebie. "

Neil Gaiman




10 komentarzy:

  1. Wiosna to dobra pora na testowanie takiej diety, może i sama się skuszę?... Blisko mi do diety wegańskiej, mięsa nigdy nie lubiłam, a nabiału jem mało (choć jakbym go miała całkiem wyeliminować, to jednak byłaby trudność...). Z surowym jedzeniem mam tylko jeden kłopot - strasznie mi od niego zimno i to mi naprawdę dokucza. A wystarczy tylko kromka chleba do surówki i już jest ok. A całkiem super, gdy do tej kromki chleba mam jeszcze ciepłe jajko:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia, to testuj tak, żeby Ci było z tym dobrze:)
      Pamiętasz jak w zeszłym roku byłam na 2-tygodniowej diecie wegańskiej bezglutenowej (detoks jaglany)? Wszystko było ok, tylko mi jajek właśnie brakowało, zwłaszcza pod koniec.

      Usuń
  2. bardzo ciekawy post. niesłyszałem o tej diecie wcześniej. myślę, że jest to warte przemyślenia. dani aprezentują się bardzo apetycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dieta nie jest powszechna, bo jest bardzo rygorystyczna i chyba niewiele osób się na nią decyduje. Ale warto spróbować, bo przecież zawsze można wrócić do swoich przyzwyczajeń, jeśli owoce Ci bokiem wyjdą;)

      Usuń
  3. Ale trafiłaś z tym wpisem! To jest coś do czego mój organizm powoli dochodzi sam :) Nie jestem weganką, ale w dużej mierze tak się odżywiam. Najlepiej się wówczas czuję. Od grudnia jem też mniej posiłków, spożywam późne śniadania, a ostatni posiłek zjadam w pracy. Oznacza to, że przerwa w jedzeniu to u mnie minimum 14 godzin. To jest coś, czego szukałam całe życie. Aż dziwne, że wcześniej na to nie wpadłam, zamiast kombinować z 5-cioma małymi posiłkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, jak miło, że wpadłaś:)
      Kolejny kamyczek do ogródka, że gdybyśmy bardziej słuchali siebie, to pewnie nie mielibyśmy tylu problemów z tym, co jeść i co nam najlepiej służy. Słuchanie siebie zresztą dotyczy nie tylko tego tematu...

      Usuń
  4. Nadszedł sezon owocowy, dlatego takie smoothie są idealnym elementem w każdej diecie ;) jest to bombowa dawka witamin i minerałów w jednej szklance! :) A do tego jak pysznie smakuje! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wielu dietach niestety owoce są ograniczane ze względu na dużą zawartość fruktozy. Moja córka zawsze miała tutaj duże ograniczenia. A teraz ma się zajadać:)

      Usuń
  5. Naprawdę śietnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli spodobał Ci się ten wpis/przepis, masz jakieś sugestie albo skorzystałeś z niego - podziel się tym w komentarzu.
Jeśli komentujesz jako anonimowy, zostaw proszę swoje imię.
Pozdrawiam i dziękuję!