Pewnie słyszeliście o chlebie zmieniającym życie.
Ja znam go od dawna, ale do tej pory nie udało mi się go upiec.
Za to jak zostałam poczęstowana przez Anię z Prostyblog krakersem zmieniającym życie, to zrobiłam je zaraz na drugi dzień. Krakersy są po prostu genialne!!!
Przepis z bloga erVegan z drobnymi zmianami m. in. dałam część płatków gryczanych.
Składniki na 2 blachy:
* szklanka płatków owsianych górskich
* 1/2 szklanki płatków gryczanych
* szklanka słonecznika
* 1/2 szklanki siemienia lnianego (u mnie złotego)
* 1/2 szklanki pestek dyni (trochę je zmiksowałam w małym blenderze, można też posiekać)
* 4 łyżki sezamu
* 2 łyżki nasion chia
* 4 łyżki łusek babki płesznik
* łyżka miodu (zamiast syropu z agawy lub klonowego)
* 3 łyżki stopionego oleju kokosowego
* 1 i 1/2 szklanki wody
* łyżeczka soli
* po łyżeczce: czosnku niedźwiedziego, lubczyku, bazylii, harrisy, wędzonej papryki, kuminu
Wszystkie składniki sypkie wsypałam do miski. Miód wymieszałam z wodą i wlałam do miski wraz ze stopionym olejem. Dobrze wszystko wymieszałam, tak aby sypkie składniki wchłonęły wodę i zostawiłam w spokoju na ok. 2 godziny.
Po tym czasie masę podzieliłam na pół (jedna porcja na blachę), jedną część przeniosłam w formie z lekka rozsypującej się kuli na papier do pieczenia.
Nie udało mi się zlokalizować miejsca ukrycia wałka (używam go raz na 100 lat, albo chyba rzadziej, więc go gdzieś - skutecznie - schowałam), więc starym harcerskim (?) zwyczajem wzięłam do wałkowania butelkę.
Było powiedziane, żeby wałek zawinąć w folię spożywczą, bo wtedy ciasto się nie przylepia, ale mnie się wydawało, że szkło spełni rolę folii i zaczęłam wałkować samą butelką. Niestety, wydawało mi się tylko, że to to samo, a życie pokazało co innego. Po owinięciu folią poszło nad wyraz gładko, choć miałam obawy, sądząc po konsystencji surowca, że uda mi się z tego zrobić cienki placek w jednym kawałku. Ale okazało się, że nie było to trudne.
Rozwałkowałam ciasto tak, aby maksymalnie wypełnić powierzchnię papieru. Krakersy wyszły mi cieńsze niż te, którymi poczęstowała mnie Ania, dzięki temu bardziej się przypiekły, a ich chrupkość była doskonała!
Po rozwałkowaniu ciasto ponacinałam nożem, żeby łatwo było po upieczeniu połamać je na regularne kawałki. Włożyłam do piekarnika nagrzanego do 180* C.
Po ok. 20 minutach przełożyłam na drugą stronę (przełożyły się bez problemu, mimo moich obaw) i jeszcze dopiekłam kilka minut.
Powtórzę jeszcze raz: te krakersy są genialne! Nie jadłam chyba niczego aż tak dobrego w tym rodzaju!
Można je trzymać w metalowym pudełku do 3 tygodni, ale nie wierzę, żeby się tak długo uchowały. Ja zjadłam od razu 1/2 blachy, takie jeszcze ciepłe.
Smakują zarówno solo, jak i posmarowane masłem, a także z różnymi pastami (jadłam je z pastą z fasolki i suszonych pomidorów).
Coś czuję, że będą u mnie obecne non stop😃.
"Jeśli się nie ma wymagań, wszystko jest darem."
Erich Maria Remarque
Doskonały pomysł, chyba też się skuszę:-) Wyglądają naprawdę przepysznie:-)
OdpowiedzUsuńRenia, skuś się koniecznie, nie będziesz żałować!:)
UsuńPomysl świetny! Nie mogę się doczekać aż spróbuję to wyczarować sama :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się:) Czaruj!
UsuńRewelacja! Wcinałam je bez opamiętania. Jak nałogowiec... ;) Magda
OdpowiedzUsuńTo dokładnie tak jak ja;)
UsuńPyszne!
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis :-)
Iwona
Cieszę się:)
Usuń