Po zachwycie ciasteczkami na mące migdałowej przyszła kolej na następne danie inspirowane książką "Kuchnia bez pszenicy".
Zapiekanki nie są zbyt popularnymi daniami w mojej kuchni, robię je rzadko, choć jak zrobię, to z chęcią wszyscy jedzą.
Ta zapiekanka jest trochę nietypowa, bo zawiera tylko kurczaka z warzywami.
Nie ma tu makaronu, ziemniaków czy ryżu, jest za to pierzynka z kalafiora.
Nie jest to dokładny przepis z książki, zrobiłam kilka zmian m.in. zamiast marchewki dałam paprykę, nie dałam grzybów, masło zmieniłam na olej kokosowy, dałam inny ser.
Ale główna idea przepisu pozostała.
Składniki na 2 porcje:
* 1/2 dużego kalafiora
* 1/2 dużego brokuła
* 1/2 czerwonej i 1/2 zielonej papryki
* ok. 200 g, czyli pojedyncza pierś z kurczaka
* 2 łyżki oleju kokosowego (albo masła)
* 1/4 szklanki śmietany kwaśnej - dałam 18%
* 1/2 op. camemberta
* 1/3 łyżeczki soli (ja ostatnio używam różowej himalajskiej)
* pieprz, lubczyk, papryka ostra
Najpierw nastawiłam piekarnik na ok. 190* C.
Kalafior ugotowałam na parze, a po ugotowaniu dodałam ser, roztopioną łyżkę oleju, posoliłam i zmiksowałam.
W czasie gdy kalafior się parował w rondelku roztopiłam 1/2 łyżki oleju, wrzuciłam brokuły i pokrojoną w kostkę paprykę i dusiłam przez kilka minut pod przykryciem.
Kurczaka pokrojonego w kostkę wrzuciłam na patelnię z pozostałym olejem, posypałam papryką i lubczykiem, lekko posoliłam i chwilę smażyłam, aż stracił różowy kolor.
A potem to wszystko poukładałam warstwami w naczyniu żaroodpornym: na spodzie ułożyłam brokuły z papryką, potem kurczaka, kleksy śmietany, a na wierzchu warstwa kalafiora z serem.
I do piekarnika na ok. 30 min.
Po wyłożeniu na talerz posypałam pokrojonym świeżym lubczykiem.
Nie spodziewałam się jakiegoś wyjątkowego smaku, a jednak zapiekanka mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła!
Bardzo smaczna, bardzo:)
Niepotrzebnie ją tylko przykryłam, zdjęłam pokrywkę dopiero 10 minut przed końcem i trochę podeszła sokami, a powinna być bardziej chrupiąca i pewnie wtedy skorupka z kalafiora też by się mocniej przyrumieniła. Następnym razem będzie właśnie taka.
"Nie możemy być wrażliwsi na przyjemność,
nie będąc wrażliwszymi na ból."
Alan Watts
Coś podobnego mąż mi serwował, tylko w jego potrawce wszystko było na surowo zapiekane:) Uwielbiam warzywa, więc danie szalenie mi smakowało. Podpowiem mu Twoją wersję, to może też skorzystam:) Choć akurat to puree z kalafiora niespecjalnie mnie przekonuje.... Z drugiej strony, dobrze doprawione i z serem może stanowić przepyszne dopełnienie... Trzeba wypróbować:)
OdpowiedzUsuńRenya, puree nie wygląda, ale smakuje - w oryginale był cheddar, więc jeszcze lepsze powinno być niż z camembertem. Kiedyś robiłam też puree z selera i też mi smakowało. Tylko, tak jak mówisz, trzeba doprawić albo samo puree, albo całość, żeby nie było mdłe. I piec w odkrytym naczyniu.
Usuńodkąd wiem, że mam Hashimoto staram się szukać urozmaiconych dań, bez glutenu i innych polepszaczy a nie wszystkie warzywa mogę na surowo więc coś dla mnie, do pracy najczęściej zabieram termos zupy a zapiekanki przygotowywałam na bezglutenowych makaronach a tu proszę nie ma węglowodanów, warzywa i mięsko, myślałam, że zapiekankę będę miała na kilka posiłków ale posmakowała domownikom, zmieniłam tylko: dodałam do warzyw 2 małe cebule i dłużej piekłam - w sumie 60 minut bez przykrycia, wyszło super, zagości na stałe w mojej kuchni, pozdr,
OdpowiedzUsuń