Niecały miesiąc po zakończeniu jaglanego detoksu dostałam informację z propozycją wyzwania "3 dni na sokach".
W pierwszym momencie odrzuciłam ten pomysł. Dopiero się detoksowałam i znów miałabym to robić? W dodatku pić same soki? Za sokami od dawna nie przepadam, choć trochę zdanie już zmieniłam podczas pierwszego detoksu, ale dalej to nie były czyste soki, tylko mieszanka soku z koktajlem, bo wg mnie za dużo pożytecznych części owoców i warzyw soki są pozbawione.
Ale po przestudiowaniu materiałów na temat detoksu sokowego doszłam do wniosku, że to ma sens, bo picie tylko czystego soku znacznie odciąża (zwykle przeciążony u nas) układ trawienny. Poza tym im więcej poczytałam, tym bardziej byłam ciekawa takiego wyzwania, bo co prawda jaglany detoks poszedł mi gładko, ale na jaglanym były normalne posiłki, a tutaj tylko soki.
Przyłączyłam się więc do wyzwania, a teraz, po jego zakończeniu, zamieszczam moje refleksje i uwagi na ten temat.
Informacje i uwagi o 3-dniowym sokowym detoksie:
1. Detoks trwał w sumie 5 dni, w tym jeden dzień przygotowujący, 3 dni na sokach i jeden dzień wyprowadzający. W trakcie dnia "przed" i "po" je się tylko zupę.
Do takiego detoksu należy się przygotować i na to przeznaczyć tym więcej czasu, im gorzej wcześniej się odżywialiśmy i im mniej, mówiąc ogólnie, dbaliśmy o nasze zdrowie. Im lepsze przygotowanie, tym (prawdopodobnie) łagodniej będziemy przechodzić przez takie oczyszczanie. Przygotowanie polega na stopniowym odstawianiu produktów typu fast food, żywności przetworzonej, słodkich napojów, używek, glutenu, mięsa, jajek, tłuszczu, strączków. Im więcej tych produktów w naszym menu, tym dłuższy okres zaleca się na odstawienie.
W tym okresie dobrze jest pić dużo wody (jeśli tego nie robiliśmy do tej pory).
2. Mimo przygotowania zwykle występują, zwłaszcza w pierwszym dniu, objawy takie jak: bóle głowy, stawów, nudności, pogorszone ogólne samopoczucie, spadek energii, senność. To jest normalna reakcja i należy ją wliczyć w "koszty". Ja w pierwszym dniu czułam, zwłaszcza po południu, dużą senność i było mi zimno. Soki mają naturę ochładzającą, a w tym czasie aura nas nie rozpieszczała, co dodatkowo potęgowało uczucie chłodu. Na myśl, że miałabym jechać na ćwiczenia, które sobie wcześniej zaplanowałam, robiło mi się jeszcze zimniej;).
Ten wieczór spędziłam pod dwoma, a w porywach nawet trzema, kocami. Ale w drugim dniu picia soków wszystko wróciło do normy i ochota na ćwiczenia też.
3. Taki 3-dniowy detoks jest, poza innymi zaletami, łatwy do przeprowadzenia w sensie organizacyjnym, bo nie wymaga wielu przygotowań i zajmowania się kuchnią, jaglany zdecydowanie bardziej mnie angażował.
Moim zdaniem jednak warto zadbać o jakość produktów, czyli kupować je z dobrego, sprawdzonego źródła. Bo skoro poimy się taką ilością warzywno-owocowego kondensatu (i nic więcej nie jemy), to warto żeby miał jak najlepszą jakość. No i wtedy nawet nie trzeba produktów obierać ze skórki, tylko porządnie wyszorować.
Detoks wymaga posiadania sokowirówki, albo (jeszcze lepiej) wyciskarki wolnoobrotowej. Ja korzystałam z mojej starej sokowirówki, ale były osoby w grupie, które wyciskarkę pożyczyły od znajomych na te trzy dni. Ja nie czułam takiej potrzeby (albo raczej nie przyszło mi to do głowy, bo uważałam, że mam sokowirówkę i to mi wystarczy), ale okazało się, że sokowirówka nie wyciśnie soku z liściastych warzyw, tutaj wyciskarka jest nie do zastąpienia. Co nie znaczy, że bez niej się nie da, da się oczywiście, czego jestem najlepszym przykładem:)
4. Większość osób odczuwa przełom w oczyszczaniu, czyli ustąpienie objawów z początku oczyszczania i duży przypływ energii. Ja tego nie czułam ani przy jaglanym, ani tutaj. Moje samopoczucie było mniej więcej na tym samym poziomie, nie czułam dużych skoków, ani w dół, ani w górę. Czułam natomiast pewną lekkość, no ale jak się nic nie je, to trudno czuć się ociężałym;)
5. W trakcie tych 3 dni przygotowywałam sobie dwie porcje soku, jedną przed południem, drugą po południu, obie w granicach 500-600 ml, czyli w sumie wypijałam niewiele ponad 1 litr soku. I to mi wystarczało, nie miałam ochoty na więcej. Piłam oczywiście poza tym wodę, w dużej ilości, ale to już dla mnie codzienna normalka. I rooibosa wtedy, kiedy było mi zimno.
Dość za to zaskakujące było dla mnie to, że nie czułam głodu, ani przez moment. Natomiast patrzenie jak reszta rodziny zajada się smakołykami, zwłaszcza, że detoks obejmował majowy weekend, nie należy do specjalnie wyrafinowanych doznań;) Zdecydowanie następnym razem nie zrobię takiego detoksu w trakcie weekendu. Ale z kolei jak się robi pierwszy raz i trudno przewidzieć jak będziemy się czuli, to weekend jest bardziej bezpieczny (jeżeli w weekend się nie pracuje). I stąd taki, a nie inny, termin, który wybrali organizatorzy.
6. Po zakończeniu kuracji nie należy od razu wracać do swojego standardowego menu, dobrze jest stopniowo wprowadzać produkty, aby organizm mógł powoli się do tego adaptować. Ja trochę przyspieszyłam ten powrót i nie było to dobre posunięcie, mimo, że nie jadłam dużo, to jednak nie czułam się komfortowo i musiało minąć kilka dni zanim poczułam się w pełni dobrze.
7. Myślę, że ważnym aspektem takich detoksów jest uzyskane wzmocnienie psychiczne, wzmocnienie wiary we własne możliwości. Po zakończeniu jest się dumnym, że się wytrwało i dało radę.
8. Soki są pyszne, a przez dużą zawartość marchwi słodkie. Piłam je z przyjemnością i tak mi się spodobało to picie soków, że wprowadzam sobie taki dzień sokowy raz w tygodniu zamiast dnia wege, jak do tej pory. A pełny detoks zamierzam powtarzać co jakiś czas, na pewno jesienią, ale myślę, że wcześniej też.
9. Na wadze ubyło mi ok. 2 kg. Tym razem jednak, w porównaniu do detoksu jaglanego, niewiele z % zawartości tłuszczu. Nie należy takiego detoksu traktować jako kuracji odchudzającej, raczej ew. wstęp do niej lub jej wspomożenie.
10. Gdyby ktoś miał ochotę na taki detoks i chciał dokładne instrukcje, albo potrzebował wsparcia, to można się nadal zapisać do niego (link w pierwszym zdaniu, wyzwanie jest bezpłatne). Są w grupie cały czas osoby, które dopiero teraz zaczynają. Organizacja jest perfekcyjna, można się czuć w pełni zaopiekowanym.
Menu detoksu
Codziennie rano (po wypiciu wody) napój z łyżki świeżo zmielonego siemienia lnianego zalanego wrzątkiem i przestudzonego.
I dzień - przez cały dzień jadłam tylko barszcz z buraków - podobny jak w tym wpisie, tylko z kaszą jaglaną. Zjadłam w sumie 2 porcje i już nie miałam ochoty na więcej. Nie byłam głodna.
II dzień - sok pomarańczowy
Składniki:
* 2 pomarańcze
* ok. 1 kg marchewek
* 3 jabłka
* 1 burak
* 2 łodygi rabarbaru (nie dałam)
* 1/3 szt. kapusty pekińskiej
* 1/3 białej rzodkwi
* 1/2 szklanki kapusty białej
* ok. 0.30 kg topinamburu
Dałam za dużo kapusty i choć sok bardzo mi smakował, to był mocno ostry i po drugiej porcji prawdopodobnie z tego powodu trochę bolał mnie żołądek.
III dzień - sok czerwony
Składniki:
* ok. 1 kg buraków
* ok. 1.5 kg marchewek
* 3 jabłka
* ok. 0.30 kg topinamburu
* 2 łodygi rabarbaru (nie dałam)
* 1/3 kapusty pekińskiej
* 1/3 białej rzodkwi
* 1/2 szklanki białej kapusty
* ok. 1.5 kg marchewek
* 3 jabłka
* ok. 0.30 kg topinamburu
* 2 łodygi rabarbaru (nie dałam)
* 1/3 kapusty pekińskiej
* 1/3 białej rzodkwi
* 1/2 szklanki białej kapusty
Kapusty tym razem dałam symbolicznie.
IV dzień - sok zielony, a u mnie raczej bury, bo sporo zmieniłam w recepturze (wydawało mi się, że za dużo jest składników jak na jeden sok), a i wyciskanie soku z zieleniny w sokowirówce idzie kiepsko.
Dałam produkty z pierwszej części.
Składniki:
* 6 marchewek
* 6 jabłek
* 1-2 cm kawałek imbiru
* 10 pokrzyw (mam na działce)
* kilka gałązek mięty (z hodowli parapetowej)
* paczka jarmużu (dałam garść)
* pudełko kiełków
* paczka szpinaku
* 4 łodygi rabarbaru
* 1/3 kapusty pekińskiej
* 1/3 białej rzodkwi
* ok. 0.30 kg topinamburu
* limonka
V dzień - zupa jarzynowa z kaszą jaglaną, podobna jak w w tym wpisie, tylko bez brokuła.
"To nie najmocniejsze gatunki przetrwają, ani te
najbardziej inteligentne, ale te, które najlepiej
przystosowują się do zmian."
Karol Darwin
najbardziej inteligentne, ale te, które najlepiej
przystosowują się do zmian."
Karol Darwin
Bardzo ciekawe menu. Taki detoks przeprowadzony raz na jakiś czas to genialny sposób na oczyszczenie organizmu ze szkodliwych substancji.
OdpowiedzUsuńTak, i niezbyt uciążliwy, można spokojnie go przeżyć:)
UsuńGratuluję Gosiu :) Jak człowiek się wciągnie w detoks i lepiej poczuje, to jest motywacja żeby tego nie schrzanić ;) wiosna to doskonały czas na oczyszczanie, a picie soków jest uzależniające - potwierdzam!
OdpowiedzUsuńMałgosia
Dziękuję:)
UsuńSoki to moje nowe odkrycie, bo kiedyś piłam soki i lubiłam, a potem je zarzuciłam na rzecz koktajli i smoothie. A teraz łączę jedne z drugimi, raz to, raz co innego:)
Ja to bym nie dała rady. Robiłam kilka podejść i jakoś u mnie to nie przeszło, bardziej staram się racjonalnie i odpowiedzialnie dobierać składniki, stawiam też na naturalne i sprawdzone produkty zazwyczaj z ekopiramidy nie licząc warzyw i owoców no i to wszystko łączę w zbilansowane porcje dziennego zapotrzebowania mojego organizmu w kalorię. Szkoda, że nie mam tyle samozaparcia co ty, żeby rzeczywiście przejść proces detoksu sokowego. :(
OdpowiedzUsuńNie sądzę, żeby taki detoks sokowy był konieczny dla każdego i bez tego nie da się (albo trudno jest żyć:), ale zastanawiam się na czym polegały Twoje podejścia i w którym momencie było tak ciężko, że rezygnowałaś? Opiszesz?
UsuńZbieram się od dłuższego czasu na taki detoks, ale ciężko się zmotywować. Czytam o tym dużo blogów i książek i myślę, że w końcu się skuszę. Czekam na "kopniaka" do działania ;)
OdpowiedzUsuńJeśli Ci wystarczy wirtualny, to posyłam!;)
UsuńBardzo fajny wpis. Bardzo się przyda. Od dłuższego czasu mam zamiar sobie zrobić detox, tylko nigdy nie wiem jaką dietę dobrać. Będę próbować, dzięki!
OdpowiedzUsuńNo to życzę powodzenia!:)
Usuń