Moje pierwsze mleko kokosowe robiłam z wiórków. Nie za bardzo mi smakowało, było raczej wodniste, a po włożeniu do lodówki na górze tworzyła się skorupka, którą trzeba było rozbijać. Nie byłam więc nim zachwycona i wybierałam jednak mleko z puszki.
Za jakiś czas mleko zrobiłam z kokosa, nie z wiórków. Było lepsze, ale też mnie nie powaliło. Pozostałam przy mleku kupnym, a że takie bez dodatków nie jest tanie, więc nie używałam go też zbyt często.
Jesienią temat ten wrócił za sprawą protokołu AIP, na którym była moja córka. Miała na nim zalecone spożywanie oleju kokosowego lub takiegoż mleka. Olej mojej córce nie za bardzo smakował, a okazało się, że mleko owszem. Mleko kokosowe pojawiło się więc u nas na co dzień. Najpierw zachwyciłam się (cenowo szczególnie) mlekiem w litrowym kartonie. Ale to UHT mnie szybko zniechęciło. Postanowiłam więc ponownie zmierzyć się z mlekiem kokosowym robionym w domu, ale tym razem w innej proporcji wody do kokosa.
I sukces mój był niebywały! Mleko wyszło pyszne! W końcu mi smakuje takie domowe!
Składniki:
* kokos
* woda
Przygotowanie kokosa do przerobu na mleko trochę problemów może sprawić. Ja wykorzystuję do tego celu małżonka, który najpierw udrażnia wiertłem jeden z otworów, przez który wylewa wodę kokosową, a potem posługuje się imadłem i młotkiem. Odbywa się to w piwnicy i przy pierwszych próbach dochodziły stamtąd odgłosy i słowa świadczące, że to nie takie hop siup i od razu kokos się poddaje, ale przy kolejnych razach szło coraz sprawniej (i bezgłośnie) w myśl zasady, że praktyka czyni mistrza.
Kokosa zawsze do tej pory udawało się rozłupać na dwie części, często bardzo zgrabne.
Mając kokosa w częściach należy teraz oddzielić skorupę od miąższu. I tutaj różnie z tym bywa, bo czasem po podważeniu nożem pięknie odchodzą kawały, a czasem dłubię po kawałku i wymaga to naprawdę dużego samozaparcia, żeby się nie zniechęcić i sprawę dokończyć. Chyba zależy to w dużej mierze od świeżości kokosa, im mniej świeży, tym miąższ trudniejszy do sprawnego wydłubania. Ale może się mylę, proszę mnie poprawić gdybyście mieli inne informacje.
Mając miąższ następnym krokiem jest obranie go z brązowej skórki, co jest proste, bo skórkę obiera się sprawnie zwykłym warzywnym obierakiem. Można też użyć oczywiście noża.
Mając obrane kawałki kokosa pilnuję, żeby ich nie zjeść za dużo, bo kokos jest pyszny w takiej postaci.
Kolejnym etapem produkcji jest zmiksowanie miąższu z wodą (ja używam do tego Thermomixa).
I tutaj najważniejsze: zalewam taką ilością świeżo zagotowanej wody ile waży miąższ. Z reguły to jest ok. 200 - 250 g, czyli zalewam niepełną szklanką wody. Dodaję też wodę kokosową, choć czasem zapominam, a czasem ją wypijam solo.
Po zmiksowaniu przecedzam przez podwójnie złożoną gazę, na końcu dobrze wyciskając zawartość.
Nietrudno się domyślić, że z takich proporcji wychodzi gęste, pyszne, słodkie mleko, nie do porównania w smaku z tym, które robiłam poprzednio.
Część mleka czasem zamrażam w pojemnikach do lodu, przydaje się do deserów lub kawy.
Pozostałości po produkcji mleka suszę i dorzucam w takiej postaci do wypieków, omletów itp. lub mielę na mąkę w młynku do kawy.
"Jeśli nie podoba ci się to co otrzymujesz, zmień to, co dajesz"
Carlos Castaneda
Małgosiu , ale mi ślinka pociekła :-)
OdpowiedzUsuńSkusze sie na zrobienie takiego mleczka :-)
Skuś się, skuś:)
UsuńJak natrafię kokosy na zakupach spożywczych chętnie je wykorzystam w ten sposób :)
OdpowiedzUsuńW większych marketach zwykle są:)
UsuńRaz kupiłam w sklepie kokosa, ale jego obróbka była taką mordęgą, że więcej się już nie skusiłam. Może właśnie to był już stary kokos, bo nawet płynu w środku nie było, co ogromnie mnie rozczarowało...
OdpowiedzUsuńTak samo miałam i to z pierwszym,ale po chwilowym zniechęceniu jednak się nie dałam i kupiłam następnego. Okazał się prosty w obsłudze;)
UsuńTrochę zachodu, ale chyba warto. Nigdy nie piłam, muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńZachodu nie tak wiele, choć oczywiście więcej niż w przypadku zakupu gotowego mleka;)
UsuńTo musi być przepyszne :D Kiedyś miałyśmy kokosa ale jego rozłupanie graniczyło z cudem a na końcu okazało się, że jest suchy w środku xD
OdpowiedzUsuńPodobno jak chlupie w środku to znaczy, że dobry, bo dużo wody jest, a jak słabo, to lepiej sobie odpuścić takiego kokosa, niech się inni męczą;)
UsuńZdecydowanie do spróbowania. Lubię kokosy, lubię mleko kokosowe i lubię własnoręcznie wyprodukowane specjality. Jutro już się zacznę za surowcem wiodącym rozglądać.
OdpowiedzUsuńZ tego, co pamiętam, kokosa można potraktować najpierw wiertarką, a później przepiłować go. Moja znajoma nawet jakieś koszyczki-świeczniczki ze skorup tworzyła. W każdym razie - trudny orzech do zgryzienia.
Najbardziej naturalnie to chyba by było maczetą go łupnąć;)
UsuńSurowiec wiodący - piękne określenie!:)
Nigdy nie robilam ze swiezego kokosa ...zachecilas mnie ..az mi zapachnialo pysznym mlekiem kokosowym...
OdpowiedzUsuńJuz sobie wyobrazam jakie musi byc pyszne " maslo kokosowe" ...mniam
Ja robilam z suszonych wiorkow kokosowych ..bardzo smaczne i aromatyczne
O tutaj
http://gribouille118.blogspot.fr/2012/12/beurre-de-coco.html
Robilam tez prosty taki deser na bazie tego " masla"
http://gribouille118.blogspot.fr/2013/01/delice-de-beurre-de-coco-aux-fruits.html
Polecam bo To jest super zeby polubic domowy olej kokosowy..
Stala kosystencja jak zimno..ale w lecie trzeba z takim deserem uwazac,zeby nie poplynal..
Musze porwac sie na takie z kokosa...
Prosze o dopisyek MM
Robiłam kiedyś takie masło, ale mi nie wyszło mocno maślane, może noże mam za tępe, albo za mało miałam surowca.
UsuńDeserek fajny:)
Żeby łatwo rozbić orzech kokosowy,należy go podpiec w piekarniku,wcześniej wylewając mleczko.Po pierwszym stuknięciu tłuczkiem do mięsa pęka.
OdpowiedzUsuńDzięki! Nie omieszkam wypróbować:)
UsuńWłaśnie kokos czeka na przeróbkę, dziękuję za wskazówki, głównie co do ilości wody!
OdpowiedzUsuńTeraz robię jeszcze inaczej. Wróciłam do wiórków, ale zalewam je wrzątkiem w proporcji 1:1 i odstawiam na ok. 2 godziny, a potem miksuję z dodatkiem mniej więcej 2 szklanek wody. Wychodzi bardzo dobre mleko.
UsuńZ kokosa to bym zrobiła tak, że bym go zmiksowała najpierw na sucho (pewnie trzeba by go rozdrobnić wcześniej, ale to zależy jaki masz mikser/blender), a potem zalała wrzątkiem i odstawiła, a potem kolejne miksowanie z dodatkiem ok. 2 szklanek wody.
Daj znać jak Ci wyszło i czy smakuje:)