Mam na blogu już przepis na jajka faszerowane na ciepło, zamieściłam go jednak bardzo dawno; robię takie jajka rzadko, choć mój mąż upomina się o nie systematycznie i w końcu udało mu się mnie zmobilizować (za to nadrobiłam zaległości i zrobiłam dwa razy w krótkim odstępie czasu), więc przepis uaktualniam.
Tym razem zrezygnowałam z sera, dodałam więcej przypraw, zamiast cebuli szczypior, a zamiast bułki tartej siemię lniane.
Składniki na 2 porcje:
* 5-6 jajek ugotowanych na twardo
* szczypior (z mojej uprawy)
* 2 ząbki czosnku
* łyżka jogurtu greckiego (lub śmietany, majonezu itp.)
* sól, pieprz, kurkuma, papryka słodka i ostra, ew. inne ulubione zioła
* łyżeczka kaparów (opcjonalnie, dałam bo czekały na zużycie)
* łyżka masła klarowanego
* zmielone siemię lniane (albo jeszcze lepiej mąka kokosowa lub zmielone wiórki)
Jajka dobrze wystudziłam, po czym rozcięłam ostrym nożem na pół. Z reguły nie mam z tym problemu, ale tym razem skorupki jajek były chyba za cienkie i częściowo mi popękały i mocno się też poszczerbiły na brzegu.
Nie przeszkodziło to specjalnie w ich napełnianiu, może tylko nieco wpłynęło na wygląd.
Wyjęłam łyżeczką zawartość,
dodałam pokrojony szczypior, wyciśnięty czosnek, kapary, jogurt i przyprawy (przy dodatku kaparów - a był to bardzo dobry pomysł - mniej soli oczywiście).
Masę rozdrobniłam tłuczkiem do ziemniaków. Można to zrobić też widelcem, natomiast nie mikserem, bo zmiksujemy na pastę, a nie o to chodzi w tym daniu.
Pozostawione skorupki napełniłam masą, wygładziłam łyżeczką i odwracając docisnęłam siemię lniane rozsypane na talerzyku.
Smażyłam na rozgrzanym maśle klarowanym przez kilka minut.
"Istnieje wiele zabawnych rzeczy na świecie. Wśród nich wyobrażenie białego człowieka, że jest mniej dziki od innych dzikusów"
Mark Twain
zjadłabym zjadła :]
OdpowiedzUsuńA coś Ci stoi na przeszkodzie?;)
UsuńMiałam dziś pyszne śniadanko. Pierwszy raz jadłam faszerowane na ciepło.Owszem robię faszerowane najczęściej na wielkanoc takie na zimno.Teraz i te wpisuje w moje menu:) Pycha:]
UsuńCieszę się, że się przyczyniłam do Twojego pysznego śniadania:)
UsuńDla mnie to smak dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu takich jajek się nie robiło, nauczyłam się ich w szkole podstawowej na zajęciach ZPT, czyli zajęciach praktyczno-technicznych (100 lat temu takie w szkołach były;). Niestety, tylko przepis na te jajka wyniosłam z tych zajęć;)
UsuńTo danie wygląda obłędnie! Koniecznie muszę spróbować przygotować je w domu. Dzięki za przepis!
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj:)
UsuńMusze koniecznie wyprobowac ..ja uwielbiam jajka na rozne sposoby..bardzo ladnie wygladaja twoje
OdpowiedzUsuńJa też jajka lubię, choć najczęściej robię na miękko lub jajecznicę:)
UsuńU mnie najczesciej zapiekane czyli w kokijkach ..beda u mnie na piateczek! Dzieki Sowko!
UsuńFajnie masz;)
UsuńZrobilam i tak szybko zjadlam,ze zapomnialam sie z toba podzilic wiescia,ze pychotka takie jajka! Dzieki wielkie za twoje wynalazki..super przepis !
UsuńCieszę się Basiu, że tak Ci pasują przepisy z mojego bloga:)
UsuńAle eleganckie danie:) Jajka faszerowane znam, ale nigdy nie robiłam ich w skorupkach. U nas wyjmowało się tylko żółtko, na jego bazie robiło się farsz, którym napełniało się wgłębienia w białku i to była przekąska na zimno. Twoja wersja jest bogatsza i ciekawsza, tylko jak u licha przekroić skorupkę nożem??? Będę musiała spróbować:)
OdpowiedzUsuńTakie faszerowane tylko z żółtkiem też znam i robię. Ze skorupką nie ma specjalnie problemu, wyjątkowo te jajka miały jakąś cienką i popękały, nigdy mi się to nie zdarzało.
Usuń