Buszując po stronach kulinarnych często przypominam sobie o czymś, czego dawno nie robiłam.
I teraz też, jak zobaczyłam ciasteczka na blogu Kamili, to sobie przypomniałam, że dawno nie robiłam ciasteczek.
I już wiedziałam, że takie zrobię:)
Jak zwykle sporo namieszałam w składnikach (czy ja kiedyś zrobię coś ściśle wg podanego przepisu?) i nie trzymałam się wskazań co do samej technologii, ale wyszło ok, a nawet bardzo. Tak bardzo, że za parę dni, na wyraźne życzenie mojego małżonka, zrobiłam je po raz drugi.
Składniki na ok. 25 sztuk:
* 70 g śmietanki kokosowej - w oryginale 40 g oleju kokosowego
* 100 g gorzkiej czekolady
* 2 duże jajka
* 100 g mąki: po 1/3 kukurydzianej, ryżowej i owsianej*
* 3 łyżeczki ksylitolu - w oryginale 3 łyżki stewii w pudrze
* garść rodzynek i garść żurawiny - w oryginale 35 g migdałów
* garść suszonych jagód goji
* płaska łyżeczka sody
* jeśli użyjemy owsianej bio lub zastąpimy ją bezglutenową (kukurydzianą, ryżową, jaglaną, amarantusową), to ciasteczka będą bezglutenowe
Nastawiłam piekarnik na ok. 170* C, czekoladę połamałam i włożyłam do tygielka, żeby się stopiła na parze.
Przygotowałam ciasto, czyli odważyłam i wymieszałam mąki, proszek i śmietankę. Dodałam stopioną czekoladę, potem lekko ubite z ksylitolem jajka (w przepisie było podane aby ubić same białka ze stewią), a na końcu suszone owoce (w całości).
Przy pomocy 2 łyżeczek umieszczałam kupki ciasta na wyłożonej papierem do pieczenia blasze - szło sprawnie, choć wyglądem to ciastek nie przypominało;)
Piekłam ok. 15 min, po kilku już czuć było w całym domu rozkoszny zapach czekolady.
Dla mnie pyszne: mocno czekoladowe i miękkie. Nawet mojej córce, której trudno dogodzić, smakowały;)
W drugiej wersji zwiększyłam ilość składników o 1/2, użyłam mąki orkiszowej (zmieliłam ziarna orkiszu), zamiast rodzynek i żurawiny dałam orzechy włoskie, a do części masy dodatkowo namoczone i pokrojone suszone śliwki.
Z samymi orzechami wyszły ciut mało słodkie (nie zwiększyłam ilości słodzika, a w poprzedniej wersji słodyczy dodawały rodzynki i żurawina), ale z dodatkiem śliwek (na zdjęciu jeszcze ciepłe) w sam raz!
"Na najważniejszych skrzyżowaniach życiowych nie stoją żadne drogowskazy"
Charlie Chaplin
O matulu, jakże pyszniutko wyglądają :)
OdpowiedzUsuńPyszniutko, a jednocześnie ze względu na ich mocną czekoladowość nie skłaniają do sięgania raz po raz;)
Usuńo to cos dla mnie, i mam wszystkie mąki;)
OdpowiedzUsuńWychodzą w każdej mączanej opcji:)
UsuńŚwietne! Zainspirowałaś mnie - upiekłam wersję bez glutenu, czekolady i jajek (mąka ryżowa, siemię lniane zamiast jajka, polewa karobowa zamiast czekolady). Przepyszne!
OdpowiedzUsuńA ile tego karobu dałaś w zamian za czekoladę, bo czekolady tabliczka wchodzi, to karobu też 100 g?
UsuńKurcze znowu pachnie u ciebie ...cos pozamieniam i bedzie czekoladowo i u mnie ..dzieki -;)
OdpowiedzUsuńNapisz co pozmieniałaś, będzie kolejna wersja:)
Usuń...bajeczne ;D
OdpowiedzUsuńUdały się:)
UsuńZaburczało mi w brzuchu na sam widok!
OdpowiedzUsuńŻeby jeszcze się dało samym widokiem najeść;)
Usuńpyszne zdrowe ciacha, to jest to - mniam *-*
OdpowiedzUsuńZakładając, że czekolada zdrowa, ale ja tak podchodzę do niej;)
UsuńI ekstremalnie pysznie wyglądają!
OdpowiedzUsuńA wydawało mi się, że wyjdą mało urodziwe;)
UsuńO rety... Jak skończę moje oczyszczanie, to chyba zrobię sobie takie coś. I nawet dodam jajka :P
OdpowiedzUsuńNo chyba, że do tego czasu w ramach eksperymentów odkryję sposób, by ich nie dodawać :)
Pozdrawiam!
ja w wielu swoich przepisach jak potrzebuje zastapic jajko to daje ser bialy (taki konsystecji smietany gestej) lub miksuje jablko (lub banan)+ troszke proszku do pieczenia ,lub ocet jablkowy i proszek do pieczenia ,lub lyzka oleju zmieszana z woda i proszkiem do pieczenia ..
Usuńmusialabys wyprobowac cos dla siebie
A zastępujesz ze względu na co? Z ciekawości pytam;)
Usuńzamienniki za jajko sa stosowane na MM I faza do przepisow weglowych
UsuńNo tak, zapomniałam o I fazie;)
UsuńSuper wyglądają :) i znów za nimi zatęskniłam.... a mam pytanko, czy na samej śmietance kokosowej wyszły kruche?
OdpowiedzUsuńWyszły super kruche i takie były też na następny dzień:) Bardzo udane ciacha!
UsuńJuż mam na nie ochotę!Pozdrawiam, Lidia
OdpowiedzUsuńI wcale się nie dziwię;)
UsuńDziś dalej eksperymentuję z wypiekami... ide piec te ciasteczka:) Wyglądaja pysznie:)
OdpowiedzUsuńZrobione i dodane do ulubionych:) Nie przepadam za brownies a w tych się zakochałam:) Zamiast mąki orkiszowej dałam gryczaną, nie wpłynęło to negatywnie na smak.
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis:)
Bardzo się cieszę, one nie są w stylu brownies i pewnie dlatego Ci smakowały:)
Usuń