Miałam robić szarlotkę, ale zmieniłam zamiar na tartę. Przepis wymyśliłam na poczekaniu, a właściwie to nie czekałam, tylko kombinowałam i robiłam;)
Aż taka improwizacja to jednak rzadko mi się zdarza, ale się opłaciło, choć na to nie wskazywało.
Składniki na foremkę do tarty o śr. 21 cm:
1. Spód:
* 120 g mąki pełnoziarnistej orkiszowej
* 50 g zimnego masła
* szczypta soli
* łyżka zimnej wody
* szczypta kurkumy i imbiru
* żółtko
* 2 łyżeczki karobu
2. Nadzienie z jabłek:
* 3 spore jabłka Szara Reneta
* 1-2 łyżki miodu - dałam gryczany
* 2 łyżki soku z cytryny
* śliwki suszone namoczone w wodzie
3. Wierzch:
* 4 łyżki wiórków kokosowych
* 3 łyżki płatków orkiszowych
* 2 łyżki posiekanych orzechów włoskich i migdałów
Zagniotłam ciasto po kolei dodając składniki (białko zostawiłam do posmarowania spodu), ugniotłam w kulkę i włożyłam do lodówki na ok. 1/2 godz.
W tym czasie nastawiłam piekarnik na 180* C i przygotowałam część jabłkową, czyli obrałam jabłka, pokroiłam, skropiłam cytryną i wymieszałam z miodem. Odstawiłam.
Teraz przeszłam do kruszonki, czyli najpierw wymyśliłam ją, a potem wymieszałam;)
Do typowej kruszonki dodaje się masło, ale nie chciałam dodawać więcej tłuszczu i z ciekawością oczekiwałam co z tego wyniknie.
Do typowej kruszonki dodaje się masło, ale nie chciałam dodawać więcej tłuszczu i z ciekawością oczekiwałam co z tego wyniknie.
Foremkę do tarty wylepiłam ciastem (wyszła bardzo cieniutka warstwa) i włożyłam na ok. 10 min do nagrzanego piekarnia. A potem posmarowałam białkiem (które pod wpływem ciepła się lekko ścięło;), rozłożyłam jabłka, posypałam suszonymi śliwkami pokrojonymi na połowy i kruszonką uwieńczyłam dzieło.
Wsadziłam do piekarnika na ok. 20 min.
Wyciągając foremkę z piekarnika wiedziałam, że zwarte za bardzo to ciasto nie będzie, no ale w sumie chyba tego się nawet nie spodziewałam;)
Miałam jednak obawy, czy się całkowicie nie rozleci i czy da się pokroić na jakiekolwiek kawałki...
Tymczasem okazało się, że owszem, kruszonka, czy raczej to, co wysypałam na wierzch rzeczywiście sypie się zdrowo, ale ciasto nie tylko dało się pokroić, ale okazało się pyszne! Tak pyszne, że od razu zjadłam połowę, a drugą podjadałam do wieczora (wiem, że to niezdrowe, ale co tam!)
Nie jest to może deser do serwowania podczas obiadu z teściową (choć zależy jaka teściowa w sumie;), ale jako domowy deser bardzo polecam - podobny do crumble, tylko trochę mniej mokry. Powiedziałabym, że jest taki w sam raz: ani za mokry, ani za suchy.
Płatki i orzechy są pysznie chrupiące, lekko przyrumienione - naprawdę warto go popełnić:)
"W zazdrości więcej jest miłości własnej niż miłości do drugiej osoby"
Francois de la Rochefoucauld
Coś dla mnie! Wygląda naprawdę smacznie.
OdpowiedzUsuńSmaczny jest, smaczny:)
UsuńSuper! Ja ostatnio miałam apetyt na słodkie i zrobiłam sobie crumble, ale rzeczywiście ilość masła, którą przy okazji spożyłam nieco psuła mi apetyt... A w ogóle to kruszonka w crumble okazała się wcale nie taka prosta jak się wydaje. Niby zawsze robię tak samo a czasem wychodzi nie teges... Albo wytapia się z niej tłuszcz, albo taka jest mączna w smaku...
OdpowiedzUsuńNa następny apetyt na słodkie wypróbuję Twoją tartę, na pewno i tak zdrowsza niż zwykłe słodycze:)
Zdecydowanie zdrowsza, o ile w ogóle słodycze są zdrowe;)
UsuńKruszonkę w crumble zawsze robię w proporcji 1:1:2 (masło:słodzik:mąka), przy czym ostatnio robiłam jeszcze z fruktozą, teraz używam ksylitolu, więc jego pewnie mniej.
Fajny i zdrowy pomysł :))) bardzo mi się podobają Twoje połączenia :)))
OdpowiedzUsuńDziękuje za dodanie przepisu do mojej Jabłuszkowej akcji i pozdrawiam cieplutko :)
Olinka - Smakowy Raj
Dziękuję i pozdrawiam:)
Usuńmmm... idealne proporcje jabłek do ciasta, uwielbiam!
OdpowiedzUsuńCzyli lubisz tak jak ja: dużo jabłek, mało ciasta;)
Usuńhmmm, jaka ta tarta musi być zdrowa...
OdpowiedzUsuńA przynajmniej niech nam się tak wydaje;)
Usuń