Te ciasteczka gryczane to pokłosie wizyty u mojej koleżanki Martyny.
Martyna bowiem poczęstowała mnie ciasteczkami owsianymi, które mi bardzo smakowały i dodatkowo przypomniały, że bardzo dawno tego typu ciastek (ani żadnych innych) nie piekłam. Wzięłam więc od niej przepis i już po kilku dniach zabrałam się do pracy dokonując, jak zwykle, kilku zmian w recepturze.
Płatki owsiane zamieniłam na gryczane (bo mam ich spory zapas), białą mąkę na gryczaną, a zamiast cukru pudru dałam daktyle. I prawdopodobnie przez te daktyle ciasteczka wyszły mi zupełnie inne, ale o tym później.
Składniki na ok. 40 ciastek/2 blachy:
* szklanka płatków gryczanych
* szklanka mąki gryczanej
* 1 1/2 szklanki wiórków kokosowych
* 150 g zimnego masła
* 160 g daktyli suszonych
* 1 łyżka miodu
* 1 płaska łyżeczka sody
* 1 łyżka gorącej wody - nie wiem po co, nie dopytałam, ale dałam
Cukier puder z przepisu najpierw zamierzałam zamienić na erytrytol, ale stwierdziłam, że będzie lepiej i ciekawiej z daktylami. Daktyle z grubsza przemieliłam.
Suche składniki wsypałam do miski, dodałam drobno pokrojone masło i zabrałam się za łączenie wszystkich składników.
Spodziewałam się, że wyjdzie z tego coś w rodzaju kruchej masy na ciasto, z której będę odrywać kawałki i lepić zgrabne płaskie ciasteczka.
Nic z tego!
Masę długo musiałam zagniatać, żeby w efekcie uzyskać krucho-sypkie ciasto, które z wielkim wysiłkiem przerobiłam na lekko spłaszczone bułeczki. Nawet w tym momencie zadzwoniłam do koleżanki z pytaniem czy przypadkiem nie należało masła dać w formie płynnej, ale powiedziała, że nie i że jej masa była dość luźna.
No cóż, moja w żadnej mierze taka nie była, ale tak to jest jak się zmienia zasadniczo składniki, a potem się dziwi, że wychodzi inaczej niż w pierwowzorze.
Wygląda na to, że zamiana cukru pudru na ledwo zmiksowane daktyle spowodowała taką właśnie diametralną zmianę konsystencji masy na ciastka. Gdybym zamieniła sypkie na sypkie, to pewnie nie byłoby żadnych problemów.
Ale myślę sobie, że skoro składniki dobre, to i ciastka nie mogą wyjść złe, a to, że będą się kruszyć, to trudno, nie takie rzeczy się jadało.
Ciasteczka ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Zostawiłam spore odstępy, bo sądziłam, że się rozleją (ale się pomyliłam) i włożyłam do piekarnika.
Miałam piec ok. 30 minut w temp. 180* C. Przezornie jednak nastawiłam piekarnik na 20 minut i okazało się, że po tym czasie są już mocno przypieczone.
Wyszły oczywiście kompletnie inne niż ciastka Martyny. Jej były płaskie, takie klasyczne owsiane, a moje takie, jak widać, czyli wyglądu specjalnie zachęcającego nie miały.
A jak sądzicie: jak smakowały? Tak, zgadliście, były przepyszne!
Od razu po upieczeniu zjadłam 1/2 blachy, a w ciągu 2 dni zjadłam pozostałe, dzieląc się kilkoma z resztą rodziny.
Dawno mi tak żadne ciastka nie smakowały, choć usłyszałam od Martyny, że mnie nie warto dawać żadnego przepisu, bo i tak wszystko pozmieniam😁.
Martynko, gdyby nie Ty, to bym takich ciastek pysznych nie upiekła!💕
"Większość ludzi spędza połowę życia marząc o tym, co mogliby mieć, gdyby nie spędzali połowy życia marząc o tym."
Alexander Woolcott
Alexander Woolcott
wyglądająrewelacyjnie :) uwielbiam dodatek daktyli do wypieków :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam i w wypiekach i solo:)
UsuńMnie ten wygląd zachęca. Takie mikro rustykalne bochenki :D
OdpowiedzUsuńWłaściwie wszystkie składniki posiadam, więc nie widzę przeszkód, upiekę jeszcze w tym tygodniu.
Mikro rustykalne bochenki - podoba mi się to określenie:)
UsuńWyglądają jak kotlety mielone, więc wygląd jak najbardziej zachęcający :D Pozdrawiam i dzięki za podrzucenie przepisu
OdpowiedzUsuńDla jednej osoby rustykalne bochenki, dla drugiej kotlety mielone - niezły rozrzut;)
UsuńSkoro przepis zmieniony, to i nazwę na rustykalne też należałoby zmienić. Ja za mielonymi nie bardzo przepadam - taki syndrom stołówki studenckiej- "przegląd tygodnia" się na to mówiło.
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie fakt, że zjadłaś tyle, to daje do myślenia, bo sama walczę z tuszą, ale jak coś wyjdzie pyszne, to....no wiadomo, co ;-)
Nie rozumiem dlaczego należałoby zmienić nazwę na rustykalne? Jaki był Twój tok myślenia w tym temacie?
UsuńA z mielonymi to jak z bigosem, żeby były dobre, to i składniki muszą być pierwsza klasa:)
Co do zjedzonej ilości - zwykle robię jedną blachę, tutaj wyszły dwie, bo nie zmniejszyłam ilości podanych składników. Zjadłam więc dwie, wzięłam na klatę to, że może pójdzie mi w boczki, ale teraz trochę poposzczę i sytuacja wróci do normy;)
Upiekłam dzisiaj i trochę denerwują mnie te płatki gryczane, które chrupią za bardzo... Chyba lepiej by było zmielić te płatki
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a dla mnie to chrupanie to ich największa zaleta!
UsuńTak to jest z przepisami i gustami:)