Nigdy dotąd nie interesowałam się kuchnią tajską.
Indyjską owszem, często chodzę do indyjskich restauracji i jak jakaś nowa się pojawi w Krakowie, to zawsze ją odwiedzam (w tej chwili jest wysyp i mam zaległości). W domu jednak rzadko robię tego typu dania, raczej są to namiastki.
Potrawami kuchni tajskiej zostałam poczęstowana u mojej znajomej. I od razu mnie zachwyciły! Bardzo!
Znajoma pożyczyła mi książkę Darii Ładochy "W mojej tajskiej kuchni" i już po wstępnym jej przeglądnięciu wiedziałam, że chcę się z taką kuchnią mocniej zaprzyjaźnić.
Na pierwszy ogień poszła bardzo prosta i niewymagająca egzotycznych składników (kupiłam tylko szalotkę, resztę składników miałam w domu) sałatka z sardynkami.
Przepis był na 4 osoby, ja zrobiłam porcje na 2 osoby i zjadłam sama wszystko!
Mała uwaga: imbir miał być pokrojony w julienkę, mnie to niewiele mówiło, więc starłam na tarce i dodatkowo posiekałam, ale chyba nie o to chodziło;)
Składniki na 1-2 porcje:
* puszka sardynek w pomidorach
* 1 łyżka imbiru pokrojonego w cienkie paski
* 1 łyżka drobno posiekanej szalotki
* 1 łyżka szczypiorku pokrojonego na plasterki
* 1 łyżka cebulki ze szczypiorku (ja dałam pokrojoną w półplasterki szalotkę)
* kilka listków świeżej mięty
Sos:
* papryczka chili drobno posiekana (dałam 1/2 i bez pestek, bo wtedy jest łagodniejsza)
* sól
* 2 łyżki soku z limonki
Sardynkę wymieszałam z posiekaną szalotką i imbirem, przełożyłam na talerz, posypałam szczypiorkiem i szalotką w plasterkach, dodałam miętę. Na koniec polałam sosem.
Sałatka bardzo smaczna:)
"Kiedy mówisz, powtarzasz jedynie to, co już wiesz. Gdy zaś słuchasz, masz szansę nauczyć się czegoś nowego."
Dalajlama
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli spodobał Ci się ten wpis/przepis, masz jakieś sugestie albo skorzystałeś z niego - podziel się tym w komentarzu.
Jeśli komentujesz jako anonimowy, zostaw proszę swoje imię.
Pozdrawiam i dziękuję!