Trochę się zmieniło w moim sposobie odżywiania od czasu mojej ostatniej tu bytności. Dalej jest Montignac, ale jeszcze luźniej traktowany. Wprowadziłam też elementy diety strukturalnej, przede wszystkim eliksiry, które stały się moją miłością.
O tym napiszę szerzej następnym razem, a teraz chciałam podać przepis na ciasteczka o nazwie "Panpepato", które znalazłam na blogu Feeria Smaków jako ciasteczka świąteczne. Świąteczne pewnie dlatego, że mają w sobie sporo przypraw korzennych, ale ja dodałam ich w niewielkiej ilości i u mnie wyszły ciasteczka codzienne;)
Zrobiłam z połowy składników i wyszła mi blacha ciasteczek, aż nadto wystarczająco, zważywszy, że są bardzo sycące.
Składniki:
- 100 g orzechów włoskich - nie miałam, nie dałam
- 100 g orzechów laskowych - dałam 50 g
- 100 g migdałów - również 50 g
- 100 g rodzynek - dałam mieszankę rodzynek*, żurawiny suszonej i moreli
- po 50 g skórki pomarańczowej i cytrynowej - dałam na oko
- 200 g gorzkiej czekolady - dałam 100 g
- 1 łyżeczka cynamonu - 1/2 łyżeczki
- 1 łyżeczka mielonych goździków - dałam kilka, ale mi się nie zmieliły
- 1 łyżeczka gałki muszkatołowej - dałam odrobinę
- 1,5 łyżeczki czarnego pieprzu - nie dałam
- 150 ml miodu*
- 200 g mąki - 100 g mąki pszennej graham typ 1850 (aktualizacja: teraz nie korzystam z mąki pszennej)
* obecność rodzynek i miodu to jest modyfikacja związana z dietą strukturalną
Orzechy
i migdały wrzuciłam do blendera i posiekałam, skórkę pomarańczową i
morele pokroiłam na kawałeczki. Wymieszałam w misce wszystkie składniki
łącznie z przyprawami i dołożyłam stopioną czekoladę i miód. Tak jak
napisała Feeriasmaków nie sposób było połączyć tej masy z mąką, bo za
dużo tutaj suchych składników, mimo stopienia czekolady razem z miodem.
Dolałam więc mleka i wtedy mąka się połączyła z resztą.
Nie
udało mi się również ulepić zgrabnych chlebków, wyszło mi tylko kilka, a
potem coraz bardziej masa mi się kleiła do rąk, tak że zrezygnowałam i
kładłam na pergaminie kupki masy - a i tak lekko nie było;)
Wsadziłam
blachę z ciasteczkami do nagrzanego do 180*C piekarnika, piekłam wg
przepisu 15 minut, a ponieważ wydawało mi się to za krótko, to
dołożyłam jeszcze 2 minuty i było to o te 2 minuty za długo - spód lekko
się przypalił, ale zjadliwie;)
Ciasteczka
są twarde i podobno nadają się do jedzenia po kilkudniowym leżakowaniu w
metalowej puszce, ale u mnie chyba nie doleżą, bo od razu poszły w
ruch;)
Są świetne - smaczne, sycące i zdrowe - w sam raz na drugie pożywne śniadanie albo na podwieczorek:)
Bardzo polecam:)
Komentarze
2011/02/13 20:57:38
wyglądają świetnie, super że mają tyle bakalii,
idealna przekąska do pracy
idealna przekąska do pracy
2011/02/14 12:11:13
Dzięki za odwiedziny:)
Wygląda na to, że ta porcja wystarczy na cały tydzień - zje się 1-2 i ma się dosyć:)
Wygląda na to, że ta porcja wystarczy na cały tydzień - zje się 1-2 i ma się dosyć:)
2011/10/21 11:39:31
Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga
.Ja na razie mam mało czasu na pisanie,więc zrobiłam dłuższą przerwę,
ale wrócę niebawem.Zapraszam na" garnek bronia " tam wrzucam nowe fotki
kulinarne.Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli spodobał Ci się ten wpis/przepis, masz jakieś sugestie albo skorzystałeś z niego - podziel się tym w komentarzu.
Jeśli komentujesz jako anonimowy, zostaw proszę swoje imię.
Pozdrawiam i dziękuję!