Aktualizacja marzec 2021 r: po odejściu od keto wróciłam do jambalayi! Z tym, że teraz jest to wersja bardziej zbliżona do oryginału. Jeden z komentarzy pod tym wpisem mnie do tego zmotywował i była to decyzja o cudownych efektach:)
Tutaj nowa wersja.
**********
Odkrycie dokonane dzięki Ani z bloga Prostyblog, bo to ona mi wskazała to danie (i cały kanał Pascala) jako warte zainteresowania.
I tak zostałam wierną fanką tego, wg Pascala, studenckiego dania!
Robię je od kilku miesięcy co najmniej raz w tygodniu. Wypełnia dużą patelnię, czyli są to 2 spore porcje. Najczęściej zjadam je na jedno posiedzenie, bo zaczynam od miseczki, a potem dokładam sobie jeszcze trochę, i jeszcze i trudno mi przestać.
Jeśli coś zostawiam to i tak zjadam w tym samym dniu, tylko później. To jest po prostu danie, od którego nie mogę się oderwać!
Robiłam je w wersji z kurczakiem, indykiem, raz bez dodatku mięsa (bo zapomniałam o nim), a także z dodatkiem ciecierzycy, białej fasolki albo zielonego groszku. Wszystkie są bajeczne!
Składniki podaję dla porządku, ja robię mniej więcej wg tego przepisu, ale można użyć innych mięs, skorupiaków, można dodać inne warzywa. Mam wrażenie, że podstawą tego dania są duszone warzywa i ryż, a jakie warzywa i co więcej, to już nasza fantazja i pora roku nam podpowie:)
Pomidory biorę z puszki, latem będę robić ze świeżych, a teraz wolę puszkowe/słoikowe niż te sztuczne, które są w handlu o tej porze roku.
Główną cechą (i wielką zaletą!) tego dania jest fakt, że robimy je od początku do końca w jednym naczyniu, u mnie to głębsza duża patelnia.
Składniki na 2 porcje:
* papryka
* cebula (najczęściej daję dużą cebulę czosnkową)
* ok. 150 g piersi z kurczaka/indyka lub 2 garści ugotowanej ciecierzycy/fasoli
* rosół (2-3 chochelki?)
* pomidory (daję puszkę ok. 500 g, to o wiele więcej niż jest w przepisie Pascala)
* łyżka przecieru pomidorowego, ale to raczej wtedy, gdy bierzemy świeże pomidory
* 2-3 garści ryżu (surowego!) - ja daję basmati
* dużo przypraw, nie szczypta, tylko sypię łyżeczkami, moje danie jest bardzo ostre i takie uwielbiam: sól, pieprz, kurkuma, papryka wędzona, kmin, chili, papryczka jalapeno
* tłuszcz - u mnie to zwykle łyżka smalcu albo masła klarowanego
* pietruszka zielona - jak mam
Cebulę i paprykę siekam (czasem drobniej, czasem mniej drobno), pierś z kurczaka kroję na małe kawałki.
Na rozgrzany tłuszcz wrzucam cebulę, dodaję paprykę, chwilę duszę, dodaję kurczaka i jak zmieni kolor ze wszystkich stron (czyli po 3-4 minutach) dorzucam ryż, pomidory, mieszam, dolewam rosół i na tym etapie mocno doprawiam.
Zmniejszam gaz, przykrywam patelnię i danie sobie pyrczy ok. 15 minut. Po tym czasie odkrywam i jeszcze zostawiam na kolejne 10 minut. Podczas gotowania mieszam kilka razy.
A potem się rozkoszuję smakiem:)
Koniecznie zróbcie, bardzo, bardzo polecam!
A tu z białą fasolką:
I z zielonym groszkiem:
"Jednym z największych wyzwań w życiu jest bycie sobą w świecie, który próbuje sprawić, byś był jak reszta"
Swami Premananda
Jak już mi się skończy babka kartoflana i przejdzie fascynacja zmodyfikowaną carbonarą (suszone pomidory zamiast mięsnych dodatków), wypróbuję ten przepis. Najbardziej podoba mi się jednogarnkowość tego utworu. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio miałam ciekawą rozmowę o byciu i niebyciu sobą. O tym, że czasami za bardzo próbuje się być niby-sobą, kimś, za kogo chciałoby się uchodzić, i to wszystko wieje jednak sztucznością i nie da się ciągnąć w nieskończoność. Że jest różnica między zmienianiem się, kowalowaniem swojego charakteru i losu, a chęcią spełnienia czyichś oczekiwań (nawet tych, które się tylko wydaje, że istnieją w przestrzeni, a tak naprawdę są tylko w głowie). To dłuższy temat. Mam nadzieję, że w miarę jasno udało mi się to uchwycić. Jeżeli nie... Wymyślę inne streszczenie. ;)
Pytanie co to znaczy być sobą. Bo uchodzenie za kogoś to przecież nie jest bycie sobą, to nie jest autentyczne, to podróbka. Więc najpierw dobrze jest znać odpowiedź na pytanie: jestem sobą, czyli kim?
UsuńZdefiniowanie siebie to pierwszy krok człowieka w chaosie. ;)
UsuńKim jestem?, Kim chcę być? i Jaka jest najlepsza droga od A do B? to ważne pytania, które warto sobie zadać. I bycie sobą, wydaje mi się, to poruszanie się po tej drodze.
Hmmm, zastanawiam się, czy to o to chodzi.
UsuńKim chcę być, to dla mnie raczej takie zadanie, cel do osiągnięcia, a kim jestem to coś głębszego. Bo mogę zdobyć nowy zawód, zmienić stan cywilny, zainteresowania, status społeczny, ale czy to mnie określa? Mówi o mnie kim jestem? Wg mnie nie, bo to dość powierzchowna klasyfikacja, chociaż bardzo powszechna.
Kim jestem, takie z głębi, to chyba coś innego i nie wiem czy do tego się dąży, czy po prostu się ma, bo to taki nasz rdzeń.
Może to jest bardziej kwestia odkrycia tego "czegoś" naszego, a nie dążenia do tego...? Sama nie wiem...
Socrates byl pierwszym, ktory zadal te pytania; mysle, ze by sie ucieszyl, gdyby wiedzial, ze 2500 lat pozniej ludzie nadal szukaja na nie odpowiedzi. A danie ryzowe bede gotowac dzisiaj, z czerwona fasola i podam z czerwonym winem na czesc Socratesa i jego idei, ze 'Unexamined life is not worth living'. Cheers! Dzieki za przepis:).
UsuńNo właśnie, taki mądry facet i nie znalazł odpowiedzi, to jaką my mamy szansę?;)
UsuńZ winem to będzie wykwintnie, u mnie się robi właśnie z kurczakiem z wczorajszego obiadu.
Pozdrawiam!
Chodziło mi właśnie o szlifowanie tego wewnętrznego diamentu. ;)
OdpowiedzUsuńCzłowiek nie może być biernie, człowiek musi się rozwijać. Zawód, stan cywilny, osiągnięcia w społeczeństwie, status - to takie papierowe definicje. Też ważne, ale nie określające człowieka jako człowieka.
"Wewnętrzny diament" - piękne określenie!:)
UsuńTo tak jak z talentem, podobno, i ja w to wierzę!, każdy z nas się z jakimś rodzi, tylko nie każdy go odkrywa.
Fajne danie,dam przepis syniowi niech zrobi :-)
OdpowiedzUsuńDaj, daj, koniecznie:)
UsuńPrzeczytałam twój wpis i od razu postanowiłam wypróbować ten przepis. Zrobiłam wszystko zgodne z przepisem i jambalaya wyszła przepyszna. Chyba będę częściej robił tę potrawę. Nie mogę doczekać się kolejnych przepisów kulinarnych, świetny blog!
OdpowiedzUsuńMiło czytać:)
UsuńJa jestem ciekawa, czy komuś ona nie smakuje, bo ja się za każdym razem nią zachwycam:)
kiedyś ogladałam w programie J. Kuronia. Gdzieś zapisałam przepis bo wyglądało pysznie, wiem, ze oprócz miesa były tez krewetki. Niestety przepis gdzieś zaginął tak, ze nke zdązyłam zrobić Ale napewno wypróbuję.
OdpowiedzUsuńTak, z krewetkami też się robi, ale ja krewetki jadam raz na rok, a w domu to jeszcze rzadziej. Ale może się skuszę wypróbować i taką wersję:)
UsuńWłaśnoie rozglądałam się za jakimś nowym pomysłem na szybkie danie. To mi się podoba, czas wypróbować:)
OdpowiedzUsuńNa to wygląda:)
UsuńDziękuję za inspirację - dam znać po degustacji!
OdpowiedzUsuńTylko nie czekaj zbyt długo z tą degustacją, bo szkoda każdego dnia;)
UsuńCiekawy przepis i fajnie że można kombinować z różnymi składnikami. Tylko nie jestem pewna czy dobrze rozumiem że dodajemy suchy ryż?
OdpowiedzUsuńTak, suchy:)
UsuńDziękuje :)
UsuńZrobiłam jambalaje i wyszła pysznie :) Dorzuciłam jeszcze pół puszki kukurydzy i pół puszki groszku które akurat zostały mi po robieniu sałatki. Następnym razem poeksperymentuje ze świeżą marchewką i czosnkiem. Właściwie można powiedzieć że to jest danie do którego wrzucasz wszystko co się nawinie pod rękę i to mi się bardzo podoba :D
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że zrobiłaś i jeszcze bardziej, że tak Ci się spodobało to danie:)
UsuńTak, można tu kombinować do woli, choć ja robię zwykle tak samo, zmieniam tylko ten białkowy dodatek.
jak to zobaczyłam w sekunde zgłodniałam
OdpowiedzUsuńNie dziwię się;)
UsuńBardzo dobre.
OdpowiedzUsuńPrawda?:)
UsuńPyszne jest to danie. Na dobre zagościło u nas w weekendy 😀 ja robie troche inaczej bo w garnku bo nie mam głębokiej patelni ale też smakuje 😊
OdpowiedzUsuńNaczynie nieważne, liczy się efekt; cieszę się, że kolejne osoby uzależnione:)
UsuńCiekawy artykuł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, również pozdrawiam:)
UsuńA to z kolei ja jestem teraz fanem tego, aby korzystać ze zdrowej kuchni, bo mam wrażenie, że dobrze wpływa ona na mój organizm i na moje samopoczucie. Oczywiście nigdy wcześniej tak nie jadłem i teraz z pomocą internetu uczę się wszystkiego o zdrowych składnikach oraz o zdrowych produktach.
OdpowiedzUsuńGratuluję zmiany, życzę powodzenia i zadowolenia z tej drogi:)
UsuńFajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło się czyta takie słowa:)
UsuńZ całym szacunkiem, ale to danie mozna nazwać co najwyżej potrawką ryżową wszystko jest w nim ugrzecznione i spolszczone. To tak jakby robić pierogi ruskie z serkiem Filadelfia i frytkami. Po pierwsze jest to danie kuchni cajun której bazą jest tzw "święta trójca" czyli zmodyfikowane francuskie mirepoix. Są to 3 warzywa seler naciowy, papryka oraz cebula. Po drugie do jambalai dodaje się bardzo ciemną zasmażkę a nie przecier pomidorowy. Po trzecie brakuje charakteru Cajun czyli przypraw: czosnku, papryki wedzonej, pieprzu cayene. Proponuję obejrzeć oryginalny przepis od kubanczyka lub mieszkańca luizjany, bo danie w oryginalnym wydaniu jest przepyszne i zupełnie inne. Robert
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i ciekawe informacje, na pewno się dokształcę:)
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Również pozdrawiam:)
UsuńProponuję dodać kiełbasy typu węgierskiego (paprykowej) lub chorizo (krojone w kostkę) i to nie jest zamiast drobiu tylko dodatkowo oraz koniecznie z dodatkiem selera naciowego pokrojonego w kostkę (łodygę na pół wzdłuż a potem w poprzek co 6-8mm) a z przypraw koniecznie papryka wędzona i pieprz cayenne. Te dodatki podnoszą potrawę o poziom wyżej. Spróbujcie koniecznie bo warto.
OdpowiedzUsuńJS
Dziękuję za podpowiedź, tak już robię od niedawna, po komentarzu Roberta. Faktycznie smak jest jeszcze lepszy choć gdy robiłam tę pierwsza wersję, to myślałam, że smaczniej już się nie da;)
UsuńBędzie wpis z nową wersją, pozdrawiam!
Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie słyszałam o tym daniu, ale... wygląda przeapetycznie. Zrobiłam i to ewidentnie moje smaki. Świetne danie, pychotka. Dzięki za super przepis!
OdpowiedzUsuńSylwia, a robiłaś tę wersję, czy tę nowszą, do której jest link na początku tego wpisu (kursywą)?
UsuńJa też miałem przygodę z keto, dukanem i paroma innymi "niezawodnymi" sposobami. Teraz staram się trzymać zbalansowaną dietę i sporo trenować. Jambalaya'e pokochałem w Nowym Orleanie - a tu proszę, dobry przepis na nasze polskie warunki :)
OdpowiedzUsuńJa wróciłam do keto, dla mnie to bardzo dobra opcja, jak się okazuje. Jambalaya w jeszcze lepszej wersji jest pod tym pierwszym linkiem na początku kursywą - polecam!
UsuńŚwietnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.
OdpowiedzUsuń